Wezwany do MSZ Andriejew musiał przełknąć gorzką pigułkę. 45 osób, które stanowią personel dyplomatyczny warszawskiej placówki, ma opuścić Polskę. Oficjalnie za "działalność niezgodną ze statusem dyplomatycznym". Pod tym terminem kryje się zarzut o wiele poważniejszy: szpiegostwo.
Ambasador już zapowiedział działania odwetowe. Oznacza to, że z polskiej placówki dyplomatycznej również wydalona zostanie grupa dyplomatów. Mariusz Kamiński, szef resortu spraw wewnętrznych i koordynator służb specjalnych, stwierdził, że wydaleni rosyjscy dyplomaci prowadzili działania agenturalne przeciwko Polsce.
Oprócz utrudnień w działaniu samych ambasad, będzie to miało skutki dla działania struktur wywiadowczych. Te są bowiem powiązane z dyplomacją. Wywiad - w dużym uproszczeniu - działa bowiem w oparciu o trzy filary. Pierwszym są działania dyplomatów, czyli niejako "oficjalnych" szpiegów. Drugim jest wywiad prowadzony przez "nielegałów" - oficerów pozbawionych dyplomatycznej ochrony, jaką daje immunitet. Trzeci to wywiad elektroniczny.
Szansa dla "kontry"
Były funkcjonariusz Agencji Wywiadu, a obecnie detektyw Michał Rybak upatruje w działaniach strony polskiej szansy dla polskiego kontrwywiadu. Powód? Mniejszy stan osobowy placówki oznacza łatwiejszą kontrolę jej personelu, wyłączenie niektórych obszarów działań, a zwolnione siły i środki kontrwywiadu można poświęcić na realizacje zadań w innych obszarach.
Działalność wywiadu można realizować nie tylko z pozycji placówki i pod przykryciem dyplomatycznym. Jednak brak dyplomatycznego immunitetu i wynikającej z niego ochrony odbiera pewien komfort szpiegowania, który mają szpiedzy udający dyplomatów. W najgorszym wypadku dyplomata zostanie uznany za persona non grata i jako osoba niepożądana wyjedzie z kraju. Bez immunitetu urealnia się widmo więzienia. Brak ochrony sugeruje ograniczenie działań ryzykownych i skali działalności, a strach przed konsekwencjami może prowadzić do błędów - mówi o2.pl Rybak.
Biznes, technologie, nauka
Detektyw dodaje również, że może to być pole do zwiększenia działalności polskich służb kontrwywiadowczych w niektórych sektorach życia. Dotąd pozostających nieco na marginesie działalności ochrony przed zagrożeniem rosyjską inwigilacją.
Może wreszcie z większym zainteresowaniem kontrwywiad otworzy się na biznes? Służby obcych państw są zainteresowane docieraniem nie tylko do polityków, obecnych lub byłych urzędników czy wojskowych, ale również osób pracujących naukowo oraz przedstawicieli biznesu i pracowników firm. Obecnie, gdy Rosja znajduje się w obliczu sankcji ekonomicznych, jeszcze bardziej wzrośnie, i tak bezprecedensowo wysoka, aktywność SWR w obszarze wywiadu naukowo-technicznego, zajmującego się wykradaniem strzeżonych zachodnich technologii i firmowych tajemnic - mówi dalej Rybak.
A to ważna dziedzina życia. Jak podsumowuje były funkcjonariusz, ta właśnie forma szpiegostwa - wykradanie tajemnic przemysłowych i nowinek technologicznych - jest oczkiem w głowie obecnego szefa SWR (wywiadu cywilnego Rosji) Siergieja Naryszkina.
Lepiej późno niż wcale
Z wydalenia dyplomatów cieszy się Jarosław Jakimczyk. Niezależny dziennikarz od lat 90. zajmuje się badaniem danych i publikowaniem materiałów dotyczących działalności obcych służb specjalnych przeciwko Polsce. W rozmowie z o2.pl podkreśla, że należało to zrobić wcześniej.
Lepiej późno niż wcale. Biorąc pod uwagę ewentualną możliwość udziału niektórych pracowników ambasady rosyjskiej w gromadzeniu danych ułatwiających lokalizację transportów z bronią i sprzętem wojskowym dla Ukrainy czy grup ochotników do legionu cudzoziemskiego walczącego przeciwko Rosji - przekonuje Jarosław Jakimczyk.
Dziennikarz zaznacza, że potrzebę pilnego, radykalnego zmniejszenia personelu ambasady Rosji w Warszawie sygnalizował już 14 marca. Czyli nazajutrz po ataku rakietowym na ukraińską bazę wojskową w Jaworowie, nieopodal granicy z Polską. Według doniesień świadków to właśnie w Jaworowie znajdować się mieli ochotnicy do legionu cudzoziemskiego, walczącego po stronie Ukrainy.
Jestem przekonany, że rezydentury rosyjskich służb specjalnych działające w strukturze ambasady w Warszawie odgrywają istotną rolę w gromadzeniu danych, które mogą być następnie wykorzystywane do naprowadzania sił rosyjskich na cele na terenie Ukrainy - mówi Jakimczyk.
Jak dodaje, personel rosyjskiej placówki w Warszawie jest dosyć liczny. Według ostatnich danych opublikowanych na stronie MSZ, liczy 52 akredytowanych dyplomatów. Nie wlicza się w to małżonek i małżonków, które to osoby niekiedy udzielają wsparcia w realizacji zadań wywiadowczych swoim partnerom i partnerkom.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że nie dalej jak w poniedziałek w Polsce gościł szef CIA. William Burns spotkał się m.in. z prezydentem Andrzejem Dudą. Odbył także rozmowę z Mariuszem Kamińskim. Czy jego wizytę należy łączyć z wydaleniami Rosjan?
Trudno powiedzieć. Nie sądzę, żeby był jakiś nacisk ze strony CIA. Bardziej wierzę w konsultacje międzysojusznicze i notyfikację przed ogłoszeniem zamiaru - podsumowuje Jarosław Jakimczyk.
W Polsce zintensyfikowano w okresie wojny w Ukrainie działania zabezpieczające przed pracą rosyjskiej agentury. Na początku marca w Przemyślu doszło do zatrzymania hiszpańskiego dziennikarza Pablo G. Miał on być współpracownikiem rosyjskiego wywiadu wojskowego (GRU). Zaś 17 marca zatrzymany przez ABW został pracownik Urzędu Stanu Cywilnego w Warszawie, który miał działać na rzecz wywiadu cywilnego Rosji, czyli SWR.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.