pogoda
Warszawa
18°
Miał 88 lat.

Zmarł papież Franciszek

Polski ambasador wciąż w Kijowie. Mówi, dlaczego nie może wyjechać

Ambasador RP w Kijowie Bartosz Cichocki siedzi w przestronnym pokoju z dużymi oknami. Ubrany w piłkarską koszulkę dyplomata sączy powoli szkocką. Za oknem co i rusz słychać wybuchy, ale ambasador tylko wzrusza ramionami. – Nie mogę wyjechać. To osłabiłoby morale Ukraińców – podkreśla.

Polski ambasador wciąż w Kijowie. Mówi, dlaczego nie może wyjechać
Ambasador Polski na Ukrainie Bartosz Cichocki nie planuje wyjeżdżać z ogarniętego wojną kraju. (Twitter, Pete Kiehart)

Przed rozpoczęciem inwazji na Ukrainę, kraj opuściło wielu zagranicznych dyplomatów. Na swoim stanowisku uporczywie trwa jednak polski ambasador. W rozmowie z Buzzfeed News Bartosz Cichocki zaznacza, że jego obecność na miejscu jest bardzo potrzebna.

24 godziny na dobę współpracujemy z członkami ukraińskiego rządu i innymi zachodnimi dyplomatami. Są rzeczy, których nie można zrobić na odległość – mówi dziennikarzowi Christopherowi Millerowi.

Polski ambasador nie zamierza opuszczać Kijowa. "To mogłoby osłabić morale"

Od czasu ataku Rosji na Kijów polski ambasador nie spędził ani jednej nocy w schronie. Podkreśla, że woli spać we własnym łóżku. Inwazja zmusiła jednak tysiące Ukraińców do ucieczki z własnego kraju. Większość z nich wyjechała do Polski. Dyplomata twierdzi, że nasz kraj przyjmie tylu uchodźców, ile będzie potrzeba.

Nie wyobrażam sobie, żeby Polska mogła zamknąć przed nimi drzwi – dodaje.

Część ponad 80-osobowego zespołu polskich dyplomatów przeniosła się do Lwowa. Przy Cichockim pozostaje jednak spora grupa współpracowników. Ambasador zawsze nosi przy sobie torbę z najważniejszymi dokumentami. Na lewym ramieniu ma napisaną permanentnym markerem grupę krwi.

Nie chcę skończyć w złej trumnie – śmieje się Cichocki.

Kiedy mówi te słowa, na przedmieścia Kijowa spadają kolejne rakiety. – Otwórzmy okno, żeby posłuchać – mówi ambasador, sięgając po telefon. Ma w nim zainstalowaną aplikację, która ostrzega mieszkańców o nadchodzących nalotach.

Lubię ją, ale zazwyczaj alerty są spóźnione o dwie minuty. W przypadku Iskanderów (pocisków rakietowych krótkiego zasięgu – przyp. red) to bardzo dużo czasu – mówi ambasador w rozmowie z Millerem.

Bartosz Cichocki opisuje, że nie dostał polecenia ani zalecenia opuszczenia Kijowa. Poza tym wyjazd byłby "niewskazany".

To mogłoby osłabić morale Ukraińców – zaznacza.

Polska dyplomacja nie uciekła z Kijowa. "Jedziemy z Ukrainą na tym samym wózku"

Obecność polskiego ambasadora w Kijowie jest bardzo symboliczna. Polska była pierwszym krajem, który 2 grudnia 1991 roku uznał niepodległość Ukrainy.

Pokazuje swoją postawą, że Polska będzie z Ukrainą niezależnie od tego, co się stanie – mówi o Cichockim wicedyrektor warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich Wojciech Konończuk.

Stosunki polsko-ukraińskie nie są usłane różami. Nie ustają bowiem spory choćby o godne upamiętnienie Polaków zamordowanych na Wołyniu i w Galicji Wschodniej przez UPA w latach 1943-1944. Bartosz Cichocki zaznacza jednak, że to nie czas na kłótnie. Prezydenci Polski i Ukrainy w ostatnim czasie dzwonią do siebie codziennie.

Wydaje mi się, że kontaktują się praktycznie co noc – mówi Cichocki o Andrzeju Dudzie i Wołodymyrze Zełenskim. Ambasador dodaje, że Ukraina dzielnie odpiera rosyjską inwazję. Niepowodzeniem zakończyły się bowiem wczesne plany Władimira Putina mówiące o szybkim obaleniu rządu w Kijowie.

Stolica jest mocno broniona. Na ulicach są ludzie, których nie chciałbym spotkać, gdybym był Rosjaninem. Mogą strzelać i bombardować, ale nie wierzę w to, że Kijów upadnie. To miasto, którego nie da się okupować – zaznacza ambasador.

Zdaniem Cichockiego Polska dostarcza Ukrainie "wszystko o co poprosi", a nawet to, "o co zapomni poprosić". W ramach wsparcia polski rząd przekazał Ukraińcom różnego rodzaju amunicję i pociski artyleryjskie, przenośne systemy obrony powietrznej krótkiego zasięgu, lekkie moździerze i drony rozpoznawcze. Cały czas udziela także Ukrainie pomocy humanitarnej.

Bezpieczeństwo Ukrainy jest kluczowe również dla bezpieczeństwa Polski. Jedziemy na tym samym wózku co Ukraińcy. Tylko, że oni siedzą z przodu, a my z tyłu – ocenia bieżącą sytuację Kononczuk.

Tego samego zdania jest również ambasador Cichocki. Podsumowuje, że upadek Ukrainy byłby "bardzo złą wiadomością dla Polski".

Jeśli Rosji się uda, my jesteśmy następni w kolejce – mówi.
Trwa ładowanie wpisu:twitter

Obejrzyj także: Myśliwce z Polski dla Ukrainy? "Jest to możliwe"

NA ŻYWO
Autor: JKM
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
Wyniki Lotto 21.04.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Ekstra Premia, Mini Lotto, Kaskada
Biebrzański Park Narodowy płonie. Służby walczą bez wytchnienia
Tragedia na Sardynii. Polak zmarł na pokładzie samolotu
Watykan podał przyczynę śmierci papieża Franciszka
Szokujący pomysł burmistrza z USA. Chce podawać fentanyl bezdomnym
Klaudia zginęła w wypadku. Poruszające, jak żegna ją szkoła
45-letni kardynał na konklawe. Ukończył polskie seminarium
Karmiła piersią na weselu. Tak zareagowali przyjaciele. "To bolało"
Koszmar na Malediwach. Rosjankę chwycił rekin. "Ból niewyobrażalny"
Sceny z festiwalu. Byk wpadł w tłum gapiów
Zabili jej syna. Tak wspomina rozmowę z papieżem. "Odczuł nasz ból"
Siedział na szlaku i ogryzał patyk. Niezwykłe nagranie z Tatr
KOMENTARZE WYŁĄCZONE
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli i polem do dezinformacji. Dlatego zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja o2.pl
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić