Współpracownik papieża Franciszka, kardynał Konrad Krajewski odwiedził Ukrainę, gdzie postanowił dostarczyć pomoc humanitarną potrzebującym. Spotkał się z żołnierzami i osobami, które doświadczyły wojny, o czym informuje katolicki serwis "Vatican News".
Polski kardynał postanowił udzielić wywiadu, w którym opisał swoje zetknięcie z wojną w Ukrainie. Na linię frontu pojechał z dwoma innymi duchownymi i przeszkolonym żołnierzem.
Cały czas są tam Rosjanie, ale także ludzie, którzy pozostali na miejscu i którzy z różnych przyczyn nie wyjechali. Jest ok. 4 tys. ludzi. Pojechaliśmy do nich. Oni wiedzą, w jakich punktach się gromadzić - zaczął Krajewski.
"Rosjanie strzelają do wszystkiego, co się rusza"
Z relacji wynika, że bardzo trudno dostać się do strefy wojennej. Ekipa, która wyruszyła z pomocą humanitarną, dostała ostrzeżenie, by "zostawić jedzenie i szybko uciekać". Wszędzie, gdzie ludzie się gromadzą, od razu rozpoczyna się atak.
Trudno przedostać się do strefy wojennej, ponieważ tam nie ma żadnych praw, nie ma tam żadnego kodeksu. Po prostu Rosjanie strzelają do wszystkiego, co się rusza. (...) Tak też było niestety, że w jednym miejsc między blokami nagle spadły rakiety.
Ukraina walczy od 24 lutego. Osoby nieprzeszkolone nie wiedzą, jak zachować się w chwili zagrożenia. Bardzo ważne jest, by nie narażać nie tylko siebie, ale również innych osób walczących z rosyjskim wojskiem.
Dobrze, że był z nami żołnierz, który powiedział, gdzie uciekać, bo pierwszy raz nie wiedziałem, w którą stronę uciekać. (...) Czym prędzej rozchodziliśmy się, żeby nie można nas było namierzyć, bo wystarczy, że parę osób się zbiera i od razu następuje ostrzał. - dodał Krajewski.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.