Łukasz Pabiś w ubiegłym roku został nowym wiceprezydentem Częstochowy. Według "Gazety Wyborczej", jest on odpowiedzialny m.in. za edukację, a wyróżnia się tym, że jako pierwszy od wielu lat członek zarządu miasta, na co dzień przemieszcza się nie samochodem osobowym, a rowerem. Pabiś chętnie się tym chwali i stara się promować zdrowy styl życia. Okazuje się, że bywa to źródłem problemów.
7 stycznia Pabiś zrobił sobie selfie podczas jazdy rowerem, a następnie opublikował je w mediach społecznościowych. Zdjęcie skrytykował jeden z profili na Facebooku.
Pan prezydent Łukasz Pabiś pokazuje w mediach społecznościowych jak "Bezpiecznie" poruszać się rowerem po drodze!!! A co o tym mówi Kodeks wykroczeń... - napisały "Wiadomości Częstochowa", przypominając, że rowerzysta zasłużył na mandat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według "Dziennika Zachodniego", mowa o profilu krytykującym obecną koalicję rządzącą, natomiast Łukasz Pabiś został wybrany z ramienia Koalicji Obywatelskiej. Ale krytyki nie szczędzili również niektórzy internauci, którzy wytknęli wiceprezydentowi, że to już kolejne zdjęcie zrobione podczas jazdy na rowerze.
Przypomnijmy: zgodnie z art. 45 ust. 2 pkt 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym "kierującemu pojazdem zabrania się: korzystania podczas jazdy z telefonu wymagającego trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku". Faktem jest, że za niestosowanie się do tego przepisu można otrzymać mandat w wysokości 200 zł i 5 punktów karnych. Dotyczy to również rowerzystów, motorowerzystów i motocyklistów.
Wiceprezydent ukarał się mandatem
Wiceprezydent Częstochowy zareagował błyskawicznie. Jeszcze tego samego dnia opublikował na Facebooku wpis, w którym przeprosił i poinformował o dobrowolnym poddaniu się "karze".
Przyjmuję krytykę i ten mandat - właśnie dokonałem darowizny, na fundację, którą regularnie wspieramy z żoną (nazwy fundacji nie podaje, żeby niepotrzebny hejt nie wylał się na tych dobrych ludzi). Przepraszam wszystkich za moje zachowanie - napisał Pabiś.
W rozmowie z "Wyborczą" wiceprezydent wyjaśnił, że to "mandat społeczny". - Popełniłem błąd, muszą być konsekwencje - zaznaczył, zapewniając, że zdjęcie wykonał na postoju, a tym samym nie stworzył żadnego zagrożenia na drodze.
Ale we wpisie na Facebooku o samoukaraniu tego nie podałem, bo nie miało to kompletnie żadnego znaczenia. Skoro promuję bezpieczną jazdę, powinienem być "świętszy od papieża", więc jeśli fotografia mogła sugerować wykroczenie, to nie zamierzałem z tym polemizować - skwitował rozmówca "Wyborczej".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.