Mieszkająca w Nowym Jorku Camille Johnson podzieliła się tą historią na Twitterze. W poście wyjaśniła, że jej siostra ma rzadką chorobę i z tego powodu często odwiedza lekarzy. W jednym z gabinetów spotkała ją jednak przykra niespodzianka.
Rachunek za płacz
Ma rzadką chorobę, więc naprawdę walczy o opiekę lekarską. Zrobiła się emocjonalna, ponieważ czuje się sfrustrowana i bezradna - napisała Camille.
Okazuje się, że ta emocjonalność może ją słono kosztować. Dziewczyna popłakała się w gabinecie lekarskim i odkryła, że doliczono jej to do rachunku. Za "oceny emocjonalną i behawioralną" lekarz zażyczył sobie 40 dolarów, czyli około 175 złotych.
Camille zauważyła także, że płacz był o wiele droższy niż pozostałe badania np. test na poziom hemoglobiny. Większość z usług kosztowała od 15 do 30 dolarów.
Policzyli jej więcej za płacz niż za test oceny wzroku. Policzyli ją więcej za płacz niż za hemoglobinę. Policzyli jej więcej za płacz niż za ocenę ryzyka zdrowotnego - dodała Camille.
Pod postem pojawiło się tysiące komentarzy od internautów, którzy także uważają, że ta sytuacja jest niedorzeczna. Jednak wiele osób wskazało, że to typowe dla służby zdrowia w Ameryce, która jest w dużej mierze prywatna. Często nawet osoby ubezpieczone muszą liczyć się z ogromnymi kosztami leczenia za nawet najmniejszy uraz.