Sieć siłowni Body Tec20 specjalizowała się w treningach polegających na elektrostymulacji mięśni. Przedstawiciele podkreślali, że to idealny wybór dla osób, które nie mają czasu, żeby chodzić na siłownię kilka razy w tygodniu i ćwiczyć. Tu wystarczał jeden 20-minutowy trening raz w tygodniu, żeby osiągnąć podobne efekty. Nie było tanio, bo za jedną sesję trzeba było zapłacić od 150 do 250 zł.
Szansą na oszczędzenie na treningach było wykupienie karnetu. 50 wejść kosztowało ok. 5 tys. zł. Wielu klientów korzystało z okazji i wybierało karnety. Jak donosi "Wyborcza" 25 czerwca wszyscy ich posiadacze dostali informacje, że firma złożyła wniosek o upadłość.
W przesłanej do klientów wiadomości przedstawiciele sieci podkreślił, że choć podjęli próby "restrukturyzacji i redukcji kosztów", zmuszeni są do zakończenia działalności. Właściciele zapewnili klientów, że ci, podobnie jak wierzyciele "będą mogli dochodzić swoich praw w postępowaniu upadłościowym po ogłoszeniu upadłości przez sąd".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Klienci nie kryją oburzenia działaniem firmy, która do końca sprzedawała swoim klientom karnety. Czują się oszukani i powoli tracą nadzieję na to, że uda im się odzyskać pieniądze. To nie pierwszy raz, kiedy dochodzi do takiej sytuacji.
Przed rokiem sieć siłowni Body Tec 20+ w podobny sposób zamknęła 7 swoich oddziałów na terenie Warszawy. Wówczas na lodzie zostało ok. 150 klientów, którzy zostali z opłaconymi już karnetami. Poszkodowani byli także pracownicy sieci, którzy nie dostali pensji.
Teraz ten sam scenariusz realizuje się nie tylko w Łodzi, ale także we Wrocławiu, Katowicach i Częstochowie. Tu poszkodowanych może być nawet kilkaset osób. Facebookowa grupa "Poszkodowani przed BodyTec+" liczy już sobie 750 osób. Są wśród nich też pracownicy z Łodzi, którzy nie dostali wypłat za maj i czerwiec.
Spółka działała wiele lat i miała liczne grono zadowolonych Klientów. Do ostatniej chwili Spółka podejmowała wszelkie możliwe działania, aby zachować możliwość kontynuowania działalności, co jednak z różnych obiektywnych przyczyn się nie udało — zapełnił właściciel spółki Michał Post w przesłanym do "Gazety Wyborczej" oświadczeniu.