Afera wokół Neila Parisha rozpętała się 26 kwietnia wieczorem. Właśnie wówczas dwie posłanki konserwatystów zgłosiły, że jeden z uczestników obrad w czasie posiedzeń Izby Gmin i jednej z komisji oglądał na telefonie treści dla dorosłych.
29 kwietnia Parish przyznał się, że to on jest autorem tego wybryku. Natychmiast zawieszono go w prawach członka klubu poselskiego. Początkowo nie zamierzał zrzekać się mandatu.
Dzień później zmienił zdanie. O ostatecznej decyzji poinformował w rozmowie z BBC. Skomentował też swoje poczynania.
Sytuacja była o tyle zabawna, że przeglądałem strony z traktorami. Wszedłem na inną stronę, o bardzo podobnej nazwie. Trochę jej się przyglądałem, czego nie powinienem był robić. Ale moje przestępstwo, moje największe przestępstwo, polega na tym, że przy innej okazji wszedłem na stronę po raz drugi, i to było celowe - opowiadał poseł, który z zawodu jest farmerem.
"Zrobiłem źle"
65-letni Parish podkreślał, że pierwotnie miał nadzieję, iż wszystko zdoła wyjaśnić parlamentarnej komisji ds. standardów. Afera była jednak tak duża, że ostatecznie zdecydował, iż nie będzie kontynuować swoich działań w roli posła.
Będę musiał żyć z tym do końca życia. Popełniłem ogromny, straszny błąd i jestem tu, by przyznać to przed światem. Zrobiłem źle, byłem głupi, straciłem rozum - mówił polityk w rozmowie z BBC.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.