Cała sytuacja miała miejsce w marcu 2020 roku, kiedy do Polski dotarła pandemia koronawirusa. Rząd zdecydował wtedy o wprowadzeniu utrudnień dla osób chcących przekraczać granice kraju. Dotknęło to m.in. Polaków, którzy codziennie dojeżdżają lub chodzą do zakładów produkcyjnych w Czechach.
W związku z obowiązkiem odbycia 14-dniowej kwarantanny po przekroczeniu granicy mogli albo pracować jeden dzień na dwa tygodnie, albo zamieszkać w Czechach, z reguły bez swoich rodzin – opisuje Gabriela Lenartowicz, cytowana przez "Rzeczpospolitą".
Posłanka KO postanowiła wziąć udział w proteście 24 kwietnia w przygranicznej miejscowości Chałupki w powiecie raciborskim. Demonstracja miała formę spaceru, a jej uczestnicy chodzili po skrzyżowaniu. Relację z pikiety prowadził lokalny serwis nowiny.pl.
Pojawiła się posłanka pani Gabriela Lenartowicz. Widzimy ją tutaj przechodzącą. Spróbujemy też zagadnąć – mówi na filmie dziennikarz portalu.
Teraz z powodu nagrania posłanka może stracić immunitet. Na wideo widać bowiem, że weszła na przejście przy migającym zielonym świetle. Kontynuowała spacer już na czerwonym. Sprawę opisała "Rzeczpospolita".
Policja składa wniosek do Sejmu. Chce odebrania posłance immunitetu
Mandat za przejście na czerwonym w 2020 roku wynosił 100 zł. Policja argumentuje, że mieliśmy do czynienia z przejściem dla pieszych na drodze dwujezdniowej z wysepką na środku.
W sytuacji, gdy pieszy znajdzie się na pasie rozdzielczym, w momencie zmiany cyklu na sygnalizatorze świetlnym powinien wzbudzić sygnał zielony dla pieszych poprzez wciśnięcie przycisku wzbudzenia żądania sygnału zielonego dla pieszych, znajdujący się na pasie rozdzielczym przejścia dla pieszych – podkreśla we wniosku o uchylenie immunitetu komendant główny policji Jarosław Szymczyk.
Wcześniej funkcjonariusze zwrócili się do posłanki z zapytaniem, czy zamierza przyjąć mandat. – Oświadczyłam, że tego nie zrobię, bo w czasie protestu wykonywałam obowiązki poselskie. (…) Zresztą po zamknięciu granicy ruch na tym skrzyżowaniu był niemal zerowy, a w dniu protestu było więcej policjantów niż "spacerowiczów". Żaden nie zwrócił mi uwagi, że popełniam wykroczenie – zauważa Lenartowicz, cytowana przez "Rzeczpospolitą".
Chcą ukarać posłankę za przejście na czerwonym
Zdaniem posłanki, mundurowi filmowali całe zajście. Mandatem postanowiono ukarać ją jednak dopiero na podstawie anonimowego "wpisu w Krajowej Mapie Zagrożeń Bezpieczeństwa". Parlamentarzystka argumentuje, że na filmie widać jedynie światła za jej plecami. Dlatego też nie ma pewności, że popełniła wykroczenie. Policja miała jednak przesłuchać w sprawie kierownika służby liniowej obwodu drogowego, który zeznał, że tego dnia światła działały poprawnie. KGP ocenia, że wniosek nie ma nic wspólnego z naruszaniem powagi Sejmu i policji.
W stosunku do wskazanej osoby policjanci podjęli czynności nie z własnej inicjatywy, lecz w reakcji na zgłoszenie. Policja, jako instytucja powołana m.in. do zapewnienia bezpieczeństwa i porządku publicznego, reaguje na wszelkie sytuacje, mogące świadczyć o zaistnieniu czynu zabronionego, zwłaszcza jeżeli informacje pochodzą od obywateli – argumentują funkcjonariusze.
Opinię na temat wniosku o uchylenie immunitetu ma w lipcu wydać Komisja Regulaminowa, Spraw Poselskich i Immunitetowych. Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmie Sejm.
Przeprowadzimy obiektywną ocenę wagi zarzutu – podkreśla wiceszef komisji Jarosław Zieliński z Prawa i Sprawiedliwości.
Obejrzyj także: Leszczyna jednak nie poparła ustawy PiS? Posłanka KO tłumaczy
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.