Pasjonaci grzybobrania zazwyczaj wybierają się na grzyby wcześnie rano. Autorka bloga "Leśne wojaże" w minioną niedzielę postanowiła pójść na spacer do lasu dopiero po obiedzie. Ku jej zaskoczeniu wróciła z pełnym koszykiem.
Godzina 15:00 niedziela, plan na leśny. Aura dopisuje, wilgotno, pada deszczyk, przy okazji jednocześnie ciepło. Grzyby to lubią najbardziej. W sumie o takiej porze, po południu generalnie mało co liczyć można było na jakieś zbiory - zaczyna swój wpis pani Ewa.
Jak się okazuje, nawet w godzinach popołudniowych można znaleźć w lesie całkiem sporo pięknych grzybów.
Od rana tłumy się przewinęły, ale...."kurki", pieprznik jadalny, jest go ogrom! Wysyp po całości - zdradza pani Ewa, która wybrała się na grzybobranie w woj. zachodniopomorskim w okolicy jeziora Hajka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Lepiej zatankuj auto do pełna. Eksperci alarmują
Oprócz pieprznika jadalnego, koźlarze pomarańczowożółte i nawet siedziuń sosnowy się trafił, ale to zasługa dobrego oka córy, plus 3 sztuki borowika i sporo krasnoborowika ceglastoporego - takie grzyby znalazły się w koszyku pani Ewy.
Siedzuń sosnowy swym wyglądem tradycyjnego grzyba raczej nie przypomina. Doczekał się wielu nazw zwyczajowych - bardziej znany jest chyba jako szmaciak gałęzisty czy też kozia broda. Do 2014 roku objęty był ochroną gatunkową, ale ze względu na pospolite występowania został z niej wyłączony.
Jest to smaczny grzyb jadalny, wykorzystywany do zup, do smażenia i suszenia. Jest ściśle związany z sosną – owocniki wyrastają tuż przy pniu, tylko jeden w ciągu roku. Największy znany w Polsce osobnik miał średnicę 1 m i ważył 15 kg - informują leśnicy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.