Ministerstwo obrony Rosji twierdzi, że w Kramatorsku przeprowadzono atak na "punkt tymczasowego rozmieszczenia dowódców 56. brygady piechoty zmotoryzowanej Sił Zbrojnych Ukrainy". Tymczasem rosyjskie rakiety w Kramatorsku trafiły m.in. w pizzerię pełną cywilów. Zginęło 10 osób, w tym troje nastolatek. 61 osób zostało rannych.
Według służb wśród ofiar śmiertelnych było troje nieletnich: 14-letnie bliźniaczki i 17-latka oraz siedmioro dorosłych. Wszyscy zginęli po tym, jak jeden z dwóch pocisków wystrzelonych przez Rosjan na Kramatorsk trafił w dzielnicę handlową i pizzerię Ria Lounge, popularne miejsce wśród personelu wojskowego, pracowników organizacji humanitarnych i dziennikarzy.
Według BBC bliźniaczki, które straciły życie, to Julia i Anna Aksenczenko. Drugi z pocisków trafił w dzielnicę mieszkalną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Liczne domy, budynki sklepów, kawiarni i innych lokali zostały uszkodzone w pobliżu miejsca uderzenia - napisał gubernator obwodu, Pawło Kyryłenko.
MSW Ukrainy poinformowało, że działania poszukiwawczo-ratownicze oraz usuwanie gruzu wciąż trwają. Wśród rannych jest niemowlę.
Najkrwawszy atak od miesięcy
Jak zauważył prezydent Wołodymyr Zełenski, atak na Kramatorsk nastąpił dokładnie w rok po ataku rakietowym na centrum handlowe w Krzemieńczuku, około 290 km na południowy wschód od Kijowa, w wyniku którego zginęły 22 osoby.
Każda taka manifestacja terroru dowodzi nam i całemu światu, że Rosja zasłużyła sobie tylko na jedno w wyniku wszystkiego, co zrobiła - na klęskę i trybunał, sprawiedliwe i legalne procesy przeciwko wszystkim mordercom i terrorystom - napisał Zełenski na Twitterze.
Wtorkowy atak był jednocześnie najbardziej śmiercionośnym od kwietniowego ataku na miasto Uman w centralnej Ukrainie, kiedy w wyniku ataku na budynek mieszkalny zginęły 23 osoby.
Czytaj także: 1500 zł miesięcznie. Putin "Nepalu się chwyta"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.