Powtórka z poszukiwaniem węża na koniec wakacji. Choć u wielu te doniesienia mogą wywołać rozbawienie, to jednak mieszkańcom bełchatowskiego osiedla do śmiechu nie jest.
Pani, która znalazła wylinkę węża, zaniepokoiła się. Wezwała strażników, a na miejsce przyjechał ekspert, który stwierdził, że skóra należy do węża boa. Osobnik ma ok. 1,5 m - mówi w rozmowie z serwisem ddbelchatow.pl Piotr Barasiński, szef bełchatowskiej straży miejskiej.
Nie wiadomo, jak gad znalazł się w mieszkaniu. Mógł dostać się przez uchylone okno czy balkon albo po pionach wentylacyjnych. Na os. 1000-lecia w Bełchatowie nikt nie przyznaje się do prowadzenia hodowli boa.
Mundurowy wyjaśnia, że wąż nie jest jadowity i groźny dla człowieka.
Żywi się m.in. małymi gryzoniami. Jeśli uciekł z nielegalnej hodowli i upoluje mysz, która zjadła trutkę, to może paść. Mieszkańcy nie powinni sami łapać węża - mogą mu zrobić krzywdę. Służby są przygotowane do natychmiastowej reakcji - przestrzega Barasiński.
Strażnicy pozostają w kontakcie z właścicielami mieszkania - będą też patrolować okolice - podaje dzienniklodzki.pl. O poszukiwaniach węża powiadomiono Powiatowego Inspektora Weterynarii.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl