Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...
Marcin Lewicki
Marcin Lewicki | 

Powodzianie obawiają się zimy i nie myślą o świętach. "Jest bardzo ciężko"

13

Mieszkańcy południa Polski nadal zmagają się ze skutkami powodzi, która nawiedziła ich trzy miesiące temu. Powodzianie nie myślą o nadchodzących świętach. Zastanawiają się, jak przetrwają zimę. Część poszkodowanych obawia się, że może "nie przetrwać".

Powodzianie obawiają się zimy i nie myślą o świętach. "Jest bardzo ciężko"
Powodzianie nie myślą o nadchodzących świętach (Agencja Wyborcza.pl)

Skutki powodzi na Dolnym Śląsku są nadal ogromne. Wiele miejscowości wygląda jak w filmie katastroficznym. Przed mieszkańcami południa Polski bardzo trudna zima. Część osób nadal nie ma dachu nad głową. Prace remontowe postępują powoli. Brakuje m.in. rąk do pracy.

W niektórych domach nadal trwają jeszcze działania rozbiórkowe. Zdejmowane są gnijące podłogi, ściągany jest zawilgocony tynk. Bez tego nie ma mowy o dalszych działaniach.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Powódź błyskawiczna. Mieszkańcy Walencji pokazali nam swoje nagrania
Niestety robota idzie mozolnie, nie ma ludzi, nie ma rąk do pracy. Sami wszystko robimy, jest kolega z pracy. Wpadnie ekipa przygotowawcza do zasypywania najpierw podłogi, później wyrównywania. Zobaczymy co dalej, bo przed nami przecież zima - mówi w rozmowie z "Super Expressem" Mariusz Lubczyński.

Mężczyzna mieszka wraz z rodziną w Lądku-Zdroju. Przed powodzią uciekł w ostatniej chwili. Aktualnie Lubczyńscy nie mają dachu nad głową. Przebywają w małym pokoju w pobliskim hostelu. Obawiają się zimy i tego, jak ich uszkodzony dom przetrwa ewentualny mróz. Ciężko im myśleć o świętach.

Powodzianin wspomina walkę z żywiołem. "Chciało mi się płakać"

Zimy obawia się też Mariusz Kret z Trzebieszowic. Gdy mężczyzna dowiedział się o powodzi, był za granicą. Jak tylko zauważył niebezpieczeństwo, przyjechał do Polski. Gdy dotarł na miejsce, jego gospodarstwo i dom było już pod wodą.

Mężczyzna do dziś wspomina widok, który zobaczył, gdy woda opadła. Maszyny rolnicze pokryte były mułem, a część budynków po prostu runęła.

Chciało mi się płakać - mówi w rozmowie z "Super Expressem" dodając, że "bardzo pomogli mu m.in. żołnierze WOT".

Kret mieszka sam na piętrze domu, pilnując prac remontowych i dobytku. Jego żona i syn mieszkają osobno, u teściów. Pierwszy raz nie będzie miał choinki w domu. O świętach nie myśli.

Przeżyłem powodzie w 1979 roku, 1997, 2010, ale ta była najgorsza Jeszcze dużo czasu minie, zanim powiemy, że wszystko wróciło do normy. Boimy się, że nie przetrwamy zimy, jest bardzo ciężko - dodaje Mariusz Kret w rozmowie z "SE".
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
Akcja na Jaszczurówce. Wolontariusze pomagają żabom pokonać ulicę
Zwłoki na poddaszu. Tragedia w Płocku
Groza w Wiedniu. Natychmiast przerwali transmisje
Kreml o rozmowach z USA. Pozostanie tajemnicą
Smutny widok w polskich lasach. Problem narasta wiosną
Papież mógł umrzeć. Poruszająca relacja lekarza
Rosjanin pokazał nagranie. Odwiedzili go żołnierze Putina
Znany adwokat stracił dom i auto. Kolejny pożar w Szczecinie
USA intensyfikują ataki na Huti. ISW podaje liczby i ostrzega
Japoński sąd zdecydował. Nakazał rozwiązanie Kościoła Zjednoczeniowego
Izrael otwiera "bramy piekieł". "To jest katastrofa"
Dzik wszedł na drogę. Oto efekt. Drogowy horror na Podkarpaciu
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić