Łącznie osiem zastępów strażackich gasiło przez ponad sześć godzin pożar, który wybuchł po godzinie 2 nad ranem w radomskim "Łuczniku". Jak wynika z oficjalnego komunikatu fabryki, ogień pojawił się w pomieszczeniu na oddziale obróbki cieplno-chemicznej.
Przedstawiciele fabryki, podkreślają, że wszystkie systemy przeciwpożarowe zadziałały sprawnie, dzięki czemu na miejscu szybko pojawili się strażacy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pożar wybuchł w pomieszczeniu z linią do galwanizacji. Po przybyciu na miejsce zastaliśmy zadymione pomieszczenie hali produkcyjnej. Działania strażaków polegały na podaniu prądów gaśniczych na elementy wyposażenia pomieszczenia, w tym wanny i układ wentylacyjny. Po jego ugaszeniu sprawdzono pogorzelisko kamerą termowizyjną i przystąpiono do częściowej rozbiórki spalonego systemu wentylacyjnego – mówi kpt. Ewelina Borcuch w rozmowie z portalem radomskie.info
A zarząd fabryki w swoim oświadczeniu informuje:
Zarząd Fabryki Broni "Łucznik" – Radom podjął natychmiastowe działania zmierzające do utrzymania produkcji na niezmienionym poziomie a w dalszej kolejności wyjaśnienia okoliczności oraz oszacowania strat tego zdarzenia.
W radomskim zakładzie produkowano karabinki "Grot" wykorzystywane na froncie ukraińskim, w związku z czym szybko pojawiły się spekulacje, że pożar był celowy. Zarząd fabryki wykluczył jednak już czynnik ludzki jako przyczynę pojawienia się ognia.
Jak informuje portal radomskie.info, prawdopodobną przyczyną pożaru mogła być awaria linii technologicznej na jednej z hal produkcyjnych.