Pożary na obrzeżach Los Angeles spowodowały zniszczenie około 10 tys. domów. Szczególnie dotknięta została dzielnica Pacific Palisades, gdzie spłonęło ponad 5300 budynków. Informację tę przekazała Kristin Crowley, szefowa straży pożarnej w Los Angeles w trakcie konferencji prasowej.
Według stacji CNN, w wyniku pożarów zginęło siedem osób, natomiast NBC podaje, że ofiar śmiertelnych jest sześć. Nakaz ewakuacji objął około 180 tys. mieszkańców miasta. Wielu kolejnych dostało nakaz przygotowania się do konieczności opuszczenia swoich domów.
Wstępne szacunki wskazują, że straty materialne mogą sięgać od 52 do 57 mld dolarów. Pożary te stanowią jedno z największych wyzwań dla lokalnych służb ratunkowych. Kristin Crowley, szefowa straży pożarnej w Los Angeles, poinformowała, że ogień pojawił się ok. 10 rano we wtorek w ogrodzie przy jednym z domów znajdujących się na obrzeżach miasta. Jak wskazała, nie było to celowe działanie, a przypadek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Crowley, cytowana przez "Daily Mail" podkreśliła, że pożar "rozprzestrzenia się z prędkością, jakiej do tej pory nie widzieliśmy".
Rozprzestrzenianie się pożaru
Rozprzestrzenianie się pożaru w Kalifornii spotęgował "diabelski wiatr" Santa Ana, niosący suche powietrze. Jego prędkość sprzyja szybszemu przenoszeniu się ognia na kolejne domy i tereny.
Susza i brak wody w hydrantach w Pacific Palisades dodatkowo utrudnia walkę z ogniem. Wiele gwiazd straciło swoje domy, wśród nich m.in. Billy Crystal, Mandy Moore, Cary Elwes i Paris Hilton. Ewakuacje objęły rejony Pacific Palisades, Santa Monica oraz Altadenę.
Pożary w Kalifornii trwają, a sytuacja zdaje się być krytyczna. Władze obawiają się dalszego rozprzestrzeniania się ognia na obszary, a zdjęcia i nagrania wykonane w Los Angeles przypominają apokalipsę. Widać na nich porzucone samochody i wysokie słupy ognia, trawiące kolejne budynki.