Wszyscy, którzy go znali, wspominają Franciszka jako wyjątkowo pogodne i otwarte dziecko. Pasjonował się sportem, uwielbiał się bawić. Niestety, jego życie przedwcześnie zakończyła śmiertelna choroba.
Pożegnanie małego Franka ze Świdnicy
Ostatnie dziewięć miesięcy życia chłopca było pełne cierpień. Franek większość czasu spędził w szpitalu, otoczony rodziną - mamą Martą, tatą Pawłem i czterema braćmi. Jego walkę o powrót do zdrowia wspierały także setki pielgrzymów, z którymi od najmłodszych lat podróżował na Jasną Górę.
Pożegnanie chłopca odbyło się 26 lipca w kościele pw. Ducha Świętego w Świdnicy. Tego dnia z nieba obficie lał się deszcz. Zrozpaczeni niepojętą stratą rodzice wygłosili do głębi poruszające mowy pożegnalne.
Ostatnie dziewięć dni, spędzałam je z tobą w szpitalu, byliśmy bardzo blisko. Odbyliśmy wiele głębokich rozmów. Franku, przez 7 lat życia dałeś nam wiele radości. Pamiętamy chwile spędzone z tobą. Wspomina je z czułością twoja mama - mówi podczas ceremonii ojciec Franka.
Dalej tata 7-latka wspominał jak hojnym i lubianym dzieckiem był Franek. Opowiadał, jak chłopiec po powrocie ze szpitala zawsze obdarowywał swoich braci drobnymi upominkami. To samo robił na oddziale, czym wzbudzał olbrzymią sympatię pracowników i pacjentów placówki.
Zostałeś dobrze przygotowany do tej drogi na wieczność. Do samego końca trzymając cię za ręce modliliśmy się - mówił tata chłopca.
Franku, miałeś dobre życie - dodał nie kryjąc łez.
Na pogrzebie pojawiły się tłumy ludzi, by pożegnać małego chłopca. Siedmiu kapłanom przewodził ks. Piotr Gaworski, przyjaciel rodziny z archidiecezji katowickiej. Wzruszającą homilię wygłosił też kapelan hospicjum dla Dzieci Dolnego Śląska, który towarzyszył Frankowi w jego ostatnich miesiącach życia.
Jak mocne jest we mnie pragnienie, by dać wam słowo pokrzepienia i nadziei, tak wielka jest we mnie bezradność wobec tajemnicy dziecięcego cierpienia i śmierci. Tak wiele jest pytań, na które pokornie z zawstydzeniem odpowiadam "nie wiem" - powiedział kapelan hospicjum, cytowany przez portal niedziela.pl
Na koniec tata Franka wygłosił jeszcze ostatnie, pełne bólu słowa.
Gdybym mógł, oddałbym wszystko, aby Franciszek mógł żyć. (...) Synu, twoja strata dla nas tu, na ziemi, jest zyskiem dla nieba. Wierzę w to bardzo. Jesteśmy przekonani z twoją mamą, że nasz Pan wybrał cię nieprzypadkowo.