Sprawę nagłośnił lokalny portal epoznan.pl, do którego napisała jedna z czytelniczek. Kobieta poinformowała, że w obiedzie podanym uczniom Szkoły Podstawowej Społecznej nr 2 w Poznaniu znajdowały się "gniazda larw nieznanego pochodzenia". Dodała, że dyrektorka szkoły zlekceważyła sytuację.
Larwy w stołówkowym obiedzie
Pani dyrektor uznała, iż nie jest to problem, nie należy informować o zdarzeniu rodziców, nie złamała zasad BHP oraz stwierdziła, że nie ma powodu zawiadamiać Sanepidu - napisała czytelniczka epoznan.pl.
Portal skontaktował się z dyrekcją szkoły. Władze placówki zapewniły, że bezzwłocznie podjęły odpowiednie kroki w sprawie, które obejmowały zgłoszenie incydentu do sanepidu i zerwanie współpracy z firmą kateringową.
Nasza pani inspektor BHP zabezpieczyła robaka do badań i zgłosiła sprawę w Sanepidzie. Wykonana została też dokumentacja zdjęciowa. Ponadto natychmiast podjęliśmy też kroki, zmierzające do zerwania współpracy z firmą cateringową, która obecnie obsługuje naszą szkołę. W porozumieniu z rodzicami szukamy już kolejnej - powiedziała w środę Iwona Gertig, dyrektor "Społecznej Dwójki" na os. Wichrowe Wzgórze 114 w Poznaniu portalowi epoznan.pl
Czytaj także: To liceum zrezygnowało ze złych ocen. Zaskakujące efekty
Sprzeczne informacje od dyrekcji. "Szuka pani taniej sensacji"
Co ciekawe, w powstałym później materiale "Gazety Wyborczej" na ten temat, dyrektorka administracyjna szkoły Jolanta Hojan uznała tekst epoznan.pl za "niewiarygodny" i wyparła się, by szkoła udzielała na ten temat jakiegokolwiek komentarza. "Wszystko, co szkoła powinna zrobić, zostało zrobione. Szuka pani taniej sensacji" - powiedziała dziennikarce gazety i odmówiła dalszych komentarzy.
Jak ustalili dziennikarze "GW", po publikacji poznańskiego portalu szkoła wystosowała list do rodziców, w którym miała poinformować, że larwę w kaszy znalazł jeden z uczniów. "Wydałam dyspozycję, żeby kaszę wyrzucić i podawać dzieciom tylko mięso" - brzmi treść listu Gertig przytaczany przez "GW".
Sanepid przeprowadził kontrolę
W środę sanepid potwierdził, że otrzymał zgłoszenie od władz szkoły. Kontrolę zlecono w placówce oraz w firmie kateringowej. Inspekcja już się zakończyła.
Zarówno w szkole, jak i na terenie firmy cateringowej nie znaleźliśmy nic niepokojącego. Tej partii kaszy, które w minionych dniach trafiła do szkoły, już nie było. Inne zostały sprawdzone i okazało się, że nie doszło do porażenia tych produktów. Przekazana nam do badań larwa to prawdopodobnie larwa wołka zbożowego - powiedziała epoznan.ok Cyryla Staszewska, rzeczniczka poznańskiego Sanepidu.
Czytaj także: Koronawirus znów rozdaje karty! Powrót nauki zdalnej
Sprawa na tym się nie zakończy. Rzeczniczka sanepidu powiadomiła, że zlecono kontrolę u producenta produktu oraz we wszystkich magazynach, w których mógł on przebywać. Inspektorzy będą starali się ustalić, gdzie i w jaki sposób doszło do zanieczyszczenia.