Stany Zjednoczone są najbliższym sojusznikiem Polski? Tak uważa wiele polityków, szczególnie z obozu dzisiejszej opozycji. Jerzy Marek Nowakowski uważa, że nie zawsze tak było. Wskazał, że Polska pod rządami Prawa i Sprawiedliwości była krajem dość mocno skłóconym z całą Europą, co miało nie podobać się Amerykanom.
Amerykanie często byli lekko wściekli, że muszą za nas załatwiać nasze kontakty z Europejczykami, podczas gdy zakładali, że to raczej my będziemy głosem proamerykańskim w układzie europejskim - powiedział w rozmowie z "Faktem" Nowakowski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Do pozycji mocarstwowej nam bardzo dużo brakuje"
Za rządów PiS dobre stosunki z Ameryką były uznawane za ważniejsze od naszych relacji z Europą. Politycy niejednokrotnie szczycili się, że są strategicznym partnerem w Europie dla Stanów Zjednoczonych.
PiS przesadzał. To było prężenie muskułów tak naprawdę niczym nieuzasadnione. Nasza pozycja jako znaczącego sojusznika USA wynika głównie z położenia geograficznego. Byliśmy przecież hubem transportowym dla Ukrainy. Nie mam wątpliwości, że do pozycji mocarstwowej nam bardzo dużo brakuje - oznajmił Jerzy Marek Nowakowski.
Jak wskazuje, podczas ważnych rozmów Polska była często pomijana. W przypadku kryzysowych sytuacji związanych m.in. z wydarzeniami w Ukrainie, prezydent USA Joe Biden zwykle prowadził rozmowy z czterema europejskimi krajami: Wielką Brytanią, Francją, Niemcami i Włochami.
Miejmy świadomość własnej roli. Jesteśmy krajem poważnym, ale nie jesteśmy ani kluczowym sojusznikiem USA, ani potęgą militarną czy nawet gospodarczą – wskazał w "Fakcie" były ambasador.
Jego zdaniem, wojna Rosji przeciwko Ukrainie wzmocniła Polskę. Główną rolę odegrało położenie naszego kraju. Po drugie, dzięki temu, że Polacy przyjęli miliony uchodźców ukraińskich, poprawiło nasz wizerunek. Wcześniej uważani byliśmy za kraj ksenofobiczny.
Czytaj także: 11-latka ofiarą gwałtu. Słowa eksperta przerażają
Konflikt na Bliskim Wschodzie a rola Polski
Wybuch wojny pomiędzy Izraelem a palestyńskim ugrupowaniem Hamas, był zaskoczeniem dla wielu państw. Był to również pewnego rodzaju test dla potencjału naszego kraju na arenie światowej.
Polsce nie pomagał brak polskiego ambasadora w Izraelu. Zdaniem Nowakowskiego, taka sytuacja jest wynikiem sporu pomiędzy obozami władzy. Według niego, pozostaje teraz "kwestia osiągnięcia porozumienia na linii rząd - Pałac Prezydencki".
Gdyby konflikt na Bliskim Wschodzie się naprawdę rozhulał, to musimy się liczyć z kolejną falą uchodźców w Europie. I wreszcie niestety ta sytuacja stanowi realne zagrożenie, że ten konflikt może się wymknąć spod kontroli. A to już będzie oznaczać wojnę tuż przy granicach Europy – poinformował w rozmowie z "Faktem" dyplomata.
Czytaj także: Mandat za koszenie trawy? Wiadomo, co mówią przepisy