- Mamy podejrzenie, że władze w Portugalii nie do końca są świadome warunków pracy, jakie panują w polskich sklepach - informuje przedstawiciel Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" Jeronimo Martins Dystrybucja, cytowany przez "Dziennik Gazeta Prawna".
Pracownicy Biedronki mają trzy główne postulaty. Domagają się zbiorowych podwyżek wynagrodzeń, wprowadzenia premii dla pracowników działu mięsnego oraz zwiększenia obsady poszczególnych stanowisk.
Pracownicy twierdzą, że każde z tych żądań wynika z dwóch powszechnych procesów obserwowanych w sklepach Biedronka. Po pierwsze rosnącej liczby obowiązków przez liczne promocje i dużą rotację towaru na półkach. Po drugie wyraźnej redukcji zatrudnienia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W sklepach, w których nie ma kierownika, podpisują się pod nią wszyscy pracownicy. Zatrudnieni są zastraszani zwolnieniami, jeśli nie powstrzymają się od wzięcia udziału w akcji. Otrzymali też zakaz wstępowania do związków zawodowych - mówią związkowcy.
W sklepach Biedronka ma obecnie pracować średnio trzech pracowników i jeden kierownik. - Przed pandemią, a także w czasie jej trwania było to minimum pięć osób i kierownik, co teraz jest spotykane tylko w największych sklepach sieci - tłumaczy związkowiec.
W styczniu 2024 roku sieć podniosła wynagrodzenia. Kasjer sprzedawca, zamiast od 3600 do 3750 zł brutto, zarabia teraz od 4250 do 4400 zł brutto. Jednak pracownicy tłumaczą, że to zbyt mało, bo ich pensje to nadal kwoty zbliżone do najniższej krajowej.
Pracownicy i związkowcy nie wykluczają sporu zbiorowego z pracodawcą, co stwarza realne zagrożenie strajkiem, który wpłynie także na każdego z nas. Dziennik Gazeta Prawna informuje, że Biedronka odmawia komentarza w tej sprawie do czasu, gdy do zarządu nie trafi petycja. Podobne postulaty mają także pracownicy sieci Kaufland.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"