Szokującą sprawę z zoo w San Diego opisał "New York Post". 22 lipca u 9-letniego samca pantery śnieżnej Ramila pojawiły się niepokojący kaszel i katar. Pracownicy zoo podjęli decyzję o przesłaniu materiału genetycznego zwierzęcia na analizę do laboratorium. Wtedy dowiedzieli się, co było przyczyną jego choroby.
Dość niespodziewanie okazało się, że Ramil zakaził się koronawirusem. Obecność wirusa w jego organizmie potwierdziły nawet Krajowe Laboratoria Weterynaryjne Departamentu Rolnictwa USA. Nie wiadomo, w jaki sposób pantera się zaraziła. Obecnie zoo ściśle monitoruje jej stan zdrowia. Na szczęście zwierze nie ma niepokojących objawów i czuje się dobrze. Umieszczono je na kwarantannie wraz z samicą śnieżnej pantery i dwoma lampartami amurskimi.
Możemy zapewnić, że pantera śnieżna i lamparty amurskie, które dzielą jego siedlisko, otrzymują doskonałą opiekę - powiedział Dwight Scott, dyrektor wykonawczy zoo.
Zakażenia Ramila to zła wiadomość dla odwiedzających zoo w San Diego. Pracownicy poinformowali, że wybieg dzikich kotów będzie zamknięty dla nich do odwołania. Pantera nie była zaszczepiona preparatem z białkiem kolczastym dla zwierząt, w którego posiadanie weszło jakiś czas temu zoo.