Pracownik fabryki Wiaczesław M. dowiedział się o wykorzystaniu swojego dziecka przez Olega Swiridowa przypadkowo. W trakcie wspólnej popijawy 34-latek dostrzegł na telefonie przyjaciela nagranie, na którym Swiridow gwałci małą dziewczynkę. M. rozpoznał w ofierze własną 9-letnią córkę.
Zabił gwałciciela swojej córki. Policjanci potraktowali go wyjątkowo
Oleg Swiridow uciekł, a Wiaczesław M. zgłosił przestępstwo funkcjonariuszom policji. Jednak 34-latek nie zamierzał czekać na aresztowanie i wyrok – sam wytropił, a następnie zamordował Swiridowa przy użyciu noża.
Przeczytaj także: Zabił pedofila, który zgwałcił mu córkę. Teraz grozi mu dożywocie
Wiaczesław M. został aresztowany, jednak nie przyznaje się do zabójstwa, dowodząc, że Oleg przypadkowo wpadł mu pod nóż. W toku śledztwa okazało się, że córka M. nie była jedyną ofiarą zmarłego – Swiridow utrwalił na nagraniach również inne akty pedofilii z udziałem siebie i dzieci w wieku od 6 do 9 lat.
Przeczytaj także: Lwówek Śląski. Matka przyszła odebrać dziecko ze szkoły. 7-latek zniknął
Przedstawiciele wioski w regionie Samara stanęli murem za Wiaczesławem M. Jak argumentowali, 34-latek chciał jedynie chronić swoją córkę i pozostałe dzieci. Za M. wstawiły się również liczne osoby publiczne.
Każdy normalny rodzic, matka czy ojciec, rozerwałby takiego pedofila na miejscu – mówi jeden z mieszkańców.
Przeczytaj także: Gwiazda "tych" filmów oskarżona o gwałt. Żona wyznała całą prawdę
Jak podaje The Sun, zgodnie z obowiązującym w Rosji prawem Wiaczesław M. powinien trafić do aresztu. Jednak funkcjonariusze policji postanowili zrobić dla 34-latka wyjątek. M. będzie oczekiwał na proces – w przeciwieństwie do innych osób oskarżonych o zabójstwo – w areszcie domowym.
On nie jest mordercą – chronił swoją córkę i nasze dzieci. Wszyscy stoją po jego stronie – przekonuje sąsiadka Wiaczesława M.