Ibrahim Unverdi z Turcji twierdzi, że jego podwładny, który pracował dla niego przez 3 lata, został przyłapany na kradzieży pieniędzy. Wcześniej chciał zabić swojego szefa, próbując zarazić go koronawirusem.
Rankiem w dniu incydentu zadzwoniłem do niego w sprawie sprzedaży samochodu. Po sprzedaży dałem mu 215 tys. lir tureckich (ok. 113 tys. zł) i powiedziałem, żeby zabrał je do biura. Miał nawet klucz do mojego sejfu, całkowicie mu ufałem - twierdzi biznesmen cytowany przez LADbible.
Czytaj także: Policjanta uratował notes. 58-latkowi grozi dożywocie
Później dzwoniłem do niego wiele razy i nie mogłem się z nim skontaktować. Odebrał następnego dnia. Powiedział, że potrzebował pieniędzy i ukradł je, ponieważ był komuś winien - dodał.
Mężczyzna twierdzi, że przed kradzieżą pracownik dodał do jego napoju ślinę pacjenta z COVID-19. Unverdi na szczęście go nie wypił. O "zamachu" powiedział mu inny pracownik.
Kupił ślinę od pacjenta z COVID-19 za 500 lir tureckich (ok. 260 zł) i próbował dodać ją do mojego napoju. Dowiedziałem się o tym od jednego z moich pracowników - mówi Ibrahim Unverdi.
Gdy sprawa została nagłośniona w mediach, właściciel salonu samochodowego zaczął otrzymywać od pracownika wiadomości z pogróżkami. Jedna z nich brzmiała: "Nie mogłem cię zabić wirusem. Następnym razem strzelę ci w głowę".
Chciał zabić szefa śliną. Trwają poszukiwania
Wówczas mężczyzna otrzymał ochronę policyjną. Ramazan Cimen został formalnie oskarżony o usiłowanie zabójstwa oraz groźby i jest ścigany przez policję.
Po raz pierwszy słyszę o tak dziwacznej technice zabijania. Dzięki Bogu nie zachorowałem. Wolałbym, żeby mnie zabił, niż zaraził mnie wirusem. Moja matka i ojciec cierpią na przewlekłe choroby. Gdyby zaraził mnie COVID-19, mógłbym z kolei zarazić moją rodzinę i innych wokół mnie. Przynajmniej gdyby strzelił mi w głowę, byłbym jedyną osobą, która umarła - stwierdził biznesmen.
Żona Ibrahima wyznaje, że ona i jej dzieci boją się wyjść z domu. Ma nadzieję, że pracownik jej sprawca zostanie ukarany.
Ja i moje dzieci nie możemy wyjść z domu. Jesteśmy uwięzieni we własnym domu. Ufam sprawiedliwości i chcę, aby ten mężczyzna dostał sprawiedliwą karę. Żyjemy twarzą w twarz ze śmiercią. Nie jest jasne, skąd przyjdzie ten człowiek i co nam zrobi. Nie chcemy żyć w strachu przed śmiercią - powiedziała Dilek Unverdi.
Zobacz także: Na nartach za quadem po ruchliwej drodze. Kuriozalne wideo z Poznania
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.