Jekaterynburg to rosyjskie miasto, o którym mówi się, że leży "na krańcu Europy". Jest położony w górach Ural i stanowi umowną granicę między Azją a Europą. To miejsce, w którym ścięto rodzinę Romanowów i w którym dorastał Borys Jelcyn, pierwszy prezydent Federacji Rosyjskiej po upadku ZSRR.
Dziwne kradzieże
W jednej z części miasta odnotowano zaskakująco dużo kradzieży. Nie jest kradzione jednak byle co. Z miasta znikają... pokrywy włazów kanalizacyjnych.
Według lokalnych mieszkańców na każdym kroku czekają na nich otwarte studnie. Przechodnie sami zasłaniają tym, co mają, ale z każdym dniem takich pułapek jest coraz więcej.
Strasznie jest chodzić z dziećmi, rozglądasz się, żeby nie spaść. W pobliżu naszego domu na Angarskiej otwarty właz jest tuż obok placu zabaw. W pobliżu przystanku "Rostocznaja" w ogóle nie ma włazów - powiedziała portalowi "e1.ru" Ekaterina, mieszkanka dzielnicy Stara Sortownia.
Choć w Rosji jest to nielegalne, istnieją punkty, w których przyjmuje się takie pokrywy. Mieszkańcy wiedzą, że są one później cięte na mniejsze kawałki, by zatrzeć ślady.
Warto zauważyć, że wszystkie studnie w tym rejonie są otwarte. Ponadto zaczęły znikać fragmenty metalowego ogrodzenia. "Jakby nikt nie rozumiał, dokąd jadą", mówią miejscowi. Logiczną odpowiedzią wydaje się skup złomu, ale dlaczego nagle pokrywy studzienek cieszą się taką popularnością wśród złodziei?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.