W Izraelu kwestie podsłuchu nie są nowością. W lutym została powołana państwowa komisja do zbadania nielegalnych podsłuchów z użyciem Pegasusa, oprogramowania szpiegującego firmy NSO. Dziennik "Calcalist" podał, że policja bez zgody sądu korzystała z oprogramowania szpiegującego, by inwigilować syna byłego premiera Izraela Benjamina Netanjahu.
Teraz głośno jest w Izraelu o kolejnym podsłuchu, jednak tym razem chodzi o zachowanie Chińczyków. Rutynowe kontrole bezpieczeństwa prezentów od ambasady chińskiej dla izraelskich ministerstw budzą podejrzenia, bo mogą zawierać urządzenia podsłuchowe.
W sieci pojawiło się także zdjęcie pozostałości podejrzanego prezentu. Przekazane przez ambasadę Chin miały być kubki termiczne.
Nieśmiertelny klasyk szpiegowski. Kancelarie ministrów w Izraelu potwierdzają otrzymanie "podejrzanych" kubków termicznych w prezencie od ambasady Chin. Teraz Izraelczycy zastanawiają się, jakie lektury edukacyjne warto na głos czytać kubkom - pisze na Twitterze dziennikarz Jarosław Kociszewski.
Co dalej?
Nie wiadomo, jak dalej potoczy się ta sprawa. Relacje obu krajów nigdy nie należały do idealnych. Rok temu Izrael oskarżał chińską telewizję o antysemityzm.
Z drugiej strony Chiny są obecnie trzecim co do wielkości partnerem handlowym Izraela. Ich stosunki dyplomatyczne rozpoczęły się bardzo wcześnie, państwo hebrajskie było pierwszym krajem na Bliskim Wschodzie, który w 1949 r. uznał komunistyczny reżim Mao Zedonga.