O domu Jacka Sutryka zrobiło się głośno po artykule "Super Expressu". Gazeta informowała, że polityk kupił posiadłość od właściciela klubu sportowego Sparta Wrocław - Andrzeja Rusko.
Nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie fakt, że dom ma 240 m kwadratowych, znajduje się w luksusowej wrocławskiej dzielnicy - Sępolno i kosztował... 1,6 mln zł. Z wyliczeń wyszło, że włodarz miasta za metr kwadratowy zapłacił ok. 6,6 tys. zł.
Tymczasem w tej okolicy najczęściej spotykana cena za tego typu domy zaczyna się od ok. 10 tys. zł za metr i więcej. Oprócz tego wiadomo też, że klub Andrzeja Rusko dofinansowany jest z kasy miasta.
O co chodzi?
Tą transakcją zainteresowali się więc radni.
Po tych kilku latach wrocławianie są już przyzwyczajeni do prezydenckiego reality-show. Chciałbym, żeby Jacek Sutryk zrozumiał, że dla opinii publicznej nie jest problemem, że włodarz ma gdzie mieszkać. W tej sprawie wątpliwości budzi to, że kupił nieruchomość od człowieka, którego działalność jest dofinansowywana z miejskiej kasy. Tak samo jak wątpliwości budzi to, że żona nabywcy innej nieruchomości została szefową wrocławskiego zoo. A tym nabywcą jest prezes wrocławskiego Aquaparku. Każda z wymienionych stron zawodowo, bądź przez dofinansowania jest związana z miastem. To musi budzić i budzi poważne wątpliwości, których prezydent nawet nie próbuje wyjaśnić - powiedział "Gazecie Wrocławskiej" Andrzej Kilijanek, radny miejski z Prawa i Sprawiedliwości.
Ogromne kontrowersje wymusiły na prezydencie miasta podjęcie pewnych kroków. Jacek Sutryk postanowił więc pokazać swoją willę w sieci.
Na wstawionym w mediach społecznościowych filmiku widać nieczynny basen i spory bałagan w garażu. - Moi drodzy. Ponieważ w ostatnim czasie pojawiły się informacje, jakobym kupił elegancką rezydencję z basenem na wrocławskim Sępolnie, to chciałem wam pokazać jak to miejsce wygląda, bo ja nie mam przed wami nic do ukrycia - mówił polityk.
Oprócz tego uznał, że uderzający w niego artykuł jest "propagandą". Wymieniał przy tym, wady swojej posiadłości i opowiadał o motywach zakupu akurat tego domu.
Autor głośnego artykułu, dziennikarz Marcin Torz odpowiedział prezydentowi Wrocławia. - Panie Jacku, nie chodzi o to, ile lat ma Pana basen. Chodzi o to, że kupił Pan dom w atrakcyjnej cenie od biznesmena, którego klub Pan dotuje publicznymi milionami. Domy dwa razy mniejsze kosztują mniej więcej tyle, ile Pan zapłacił za swój. To proszę wyjaśnić.
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl