Michał Woźnicki, po tym jak został wydalony ze zgromadzenia salezjanów i oficjalnie przestał był duchownym nie przestał zakładać sutanny i głosić kazań z ambony.
Mimo ciążącym na nim wyroku były ksiądz szkalował różne grupy społeczne, obrażał kobiety, głosił antysemickie treści i szerzył mowę nienawiści za pomocą konta w mediach społecznościowych.
Czytaj także: Nie mieści się w głowie. Ksiądz obraził ich z ambony
Gdy wreszcie o realizację części wyroku w formie prac społecznych dla byłego księdza upomniał się sąd, Woźnicki zrobił sobie z tego kolejny happening.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podaje Gazeta Wyborcza, były duchowny miał w ramach kary wykonywać prace porządkowe w klubie jeździeckim w Poznaniu.
Gdy stawił się tam 2 stycznia, wprawił pracowników stadniny w konsternację.
Woźnicki, jak wynika z jego relacji, uparł się, że prace porządkowe wykonywać będzie w sutannie i birecie oraz z zawieszoną na szyi kartą z informacją, za co i przez kogo został skazany. Pracownicy Hipodromu się na to nie zgodzili - opisuje całą sytuację Gazeta Wyborcza.
Dalej dziennikarze relacjonują, że pracownicy stadniny o zajściu poinformowali kuratora sądowego, a były ksiądz uznał to za...prześladowanie.
Jestem do tego stroju przyzwyczajony. Utożsamiam się z nim, tym bardziej jako wyrzucony, prześladowany kapłan katolicki - napisał w skardze do kuratora Woźnicki.
Jednak jak podkreślają hierarchowie ze zgromadzenia Salezjanów, do którego w przeszłości należał Woźnicki, wraz z ekskomuniką były duchowny nie ma prawa nosić sutanny, a jeśli w niej chodzi to jest to tylko i wyłącznie przebranie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.