Na jesieni ubiegłego roku szpitale tymczasowe masowo zaczęły pojawiać się na terenie całego kraju. Ich głównym zadaniem jest odciążenie szpitali jednoimiennych w walce z pandemią koronawirusa.
Dodatkowe placówki utworzone przez rząd szybko zaczęły być krytykowane za sprawą bardzo małej liczby pacjentów, którzy do nich trafiali.
Opisywaliśmy sytuację szpitala tymczasowego na Stadionie Narodowym, kiedy jeden z pracujących tam lekarzy postanowił zwierzyć się dziennikarzowi Pawłowi Reszce ze zwykłego dnia pracy.
Doktor M. leczy na Narodowym. Zaprosił mnie do pięciogwiazdkowego Regent Warsaw Hotel (dawniej Hyatt Warszawa) – jednego z droższych w Warszawie. Tam właśnie zakwaterowano personel szpitala tymczasowego. Na Narodowym są nowoczesne respiratory, najdroższy sprzęt medyczny, ale prawie nie ma pacjentów. Niektórzy lekarze dyżurują w pustych sektorach. Zarobki personelu są wysokie, koszty funkcjonowania ogromne - opisywał dziennikarz.
Wątpliwości opozycji
Politycy opozycji nie odpuszczają rządzącym szpitali tymczasowych i dociekają, czy aby miliony, które zostały wydane na budowę szpitali, wyłącznie zostały przeznaczone na ratowanie życia Polaków.
Niechlubnym symbolem jednostki tymczasowej jest szpital we Wrocławiu. Na utworzenie punktu wydano ok. 75 mln zł - na ten moment nie przyjęto ani jednego chorego.
Mamy wiele podejrzeń związanych z tym ile kosztował, ale także faktem, iż choć dziś ma zostać otwarty, to wcale nie będą do niego przyjmowani najbardziej potrzebujący. Bo nie będzie w nim łóżek OIOM-owych, tych najbardziej potrzebnych, których może brakować w innych placówkach. A to oznacza, że nie będzie niczym więcej, jak luksusowym i bardzo drogim izolatorium - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" poseł Michał Szczerba.
Polityk Koalicji Obywatelskiej zauważa, że wiele szpitali tymczasowych w dalszym ciągu nie zostało otwartych, choć na utworzenie ich wydano już grube miliony.
Z 30 tego rodzaju obiektów zapowiedzianych przez rząd - 11 wciąż nie jest otwartych. Ten w Warszawie, który kosztował 29 milionów złotych, zamiast 1200 łózek ma na razie 220. Krakowski kosztował 35 milionów i w ogóle nie ruszył, choć hale pod niego wynajęto tylko do drugiej połowy kwietnia. Nie rozpoczęto nawet rekrutacji personelu do niego! - krytykuje Szczerba władzę.
Reakcja PiS
Szpitali tymczasowych bronią rządzący. Premier Mateusz Morawiecki zapewnia, że placówki są konieczne i spełniają swoje zadanie.
Szpitale tymczasowe są niezbędne i działają tak, jak przewidywaliśmy. Spełniają swoją funkcję, ratują życie Polaków - powiedział premier.
W kontekście szpitali tymczasowych głos zabrał za pośrednictwem Twittera Stanisław Karczewski. Wicemarszałek Senatu domaga się przeprosin od polityków opozycji za to, że ci bardzo krytycznie oceniali utworzenie jednostek.