Kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, prof. Krzysztof Simon podczas webinaru zorganizowanego przez Wydział Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu został zapytany o leczenie za pomocą amantadyny.
Przypominamy, że w grudniu ub.r. Marcin Warchoł, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości informował, że dzięki amantadynie on i jego najbliżsi szybko pokonali koronawirusa. Prof. Simon twierdzi jednak, że amantadyna wywołuje mutacje.
Czytaj także: Odkrycie w Wuhan. WHO już wie? "Ważne wskazówki"
Amantadyna jest nieuznanym nigdzie lekiem. Dopiero badania są robione, tylko w Polsce i mała próba była w Meksyku - podkreśla lekarz.
Prof. Simon opowiada, że 40 lat temu jako młody lekarz używał amantadyny na grypę, jednak szybko zaprzestał takiego leczenia.
Po pierwsze, z piśmiennictwa wynikało, że jest to skuteczne tylko na etapie początkowym, przed zakażeniem. (...) Po drugie, wywołało bardzo istotne objawy, łącznie z neurologicznymi.(...) Po trzecie, amantadyna stosowana dłużej powoduje uszkodzenia narządowe, przede wszystkim upadki. Pacjenci padali z powodu zawrotów głowy. I następna rzecz - ona wywołuje szybkie mutacje. Nie wolno więc takich rzeczy stosować - tłumaczy specjalista.
Czytaj także: Grecki premier przyłapany. Drugi raz łamał obostrzenia
Według eksperta badania leku zlecone przez Agencję Badań Medycznych, potwierdzą cy amantadyna jest skuteczna w leczeniu.
Według mnie to się nie nadaje do niczego. Konsekwencje z tego są straszne. A jeśli wyhodujemy szczepy lekoodporne tylko podając amantadynę? To kto za to wszystko odpowie? Oczywiście wtedy będzie, że trzeba było nie dopuścić do badania, eksperci i rząd winni - podsumował prof. Simon.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.