W Wigilię 2016 roku na Dolnym Śląsku panowała sroga zima. Bartosz Horobowski wraz z kolegami stanęli w przedsionku kościoła w czapkach. Po mszy po kościele zaczął przechadzać się proboszcz Andrzej Adamiak. Chciał podzielić się z parafianami opłatkiem.
"Gazeta Wyborcza" opisała, że ksiądz postanowił przypomnieć młodemu mężczyźnie o zdjęciu nakrycia głowy w niecodzienny sposób. Proboszcz strącił jego czapkę na ziemię. Horobowski wyciągnął telefon, żeby zacząć nagrywać przebieg zdarzenia.
Doszło do utarczki, a proboszczowi na pomoc rzucili się parafianie, w tym organista oraz ojciec jednego z ministrantów. Na nagraniu z kamery monitoringu widać, że ksiądz upuścił tacę z opłatkami. Wylądowały one na posadzce i zostały podeptane przez wiernych.
Trzy procesy. Trzy różne wyroki
Po całym zdarzeniu proboszcz złożył zawiadomienie do prokuratury. Śledczy dwukrotnie odmawiali wszczęcia postępowania. Za trzecim razem skierowano jednak do sądu akt oskarżenia przeciwko Horobowskiemu. Zarzucono w nim 24-latkowi pobicie księdza.
Mimo, że biegli uzyskali dostęp do nagrań z monitoringu, w trzech kolejnych procesach zapadły trzy różne wyroki – od skazania do uniewinnienia. Sprawa znalazła swój finał w Sądzie Najwyższym. Odrzucił on wniosek o kasację uniewinnienia mężczyzny.
To nie koniec sprawy. Prokuratura znowu się odwołała
Okazuje się jednak, że to wcale nie koniec sądowej batalii. Do śledczych zgłosili się bowiem parafianie, którzy zeznali, że obrażone zostały ich uczucia religijne. Na początku marca sąd uniewinnił jednak Horobowskiego w tej sprawie.
Prokuratura po raz kolejny odwołała się od wyroku. Pismo wpłynęło kilka dni temu do Sądu Okręgowego w Świdnicy.
Obejrzyj także: Msza tylko w kościele? Ksiądz o nabożeństwach online
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.