Do sądu powraca głośna sprawa ze szpitala w Kozienicach (woj. mazowieckie), gdzie w szczycie pandemii COVID-19 podjęto błędną decyzję, w wyniku której życie straciła 59-letnia pielęgniarka. W ocenie prokuratorów śmierć kobiety mogła być pokłosiem nieprawidłowej diagnozy Małgorzaty G.
Lekarka, widząc poważny stan kobiety, miała zlecić przewiezienie jej ze szpitala w Kozienicach do placówki MSWiA w Warszawie. To jednak zostało przeprowadzone za pomocą karetki, która nie posiadała w sobie odpowiedniej aparatury medycznej, służącej m.in. do wentylacji mechanicznej, monitorowania parametrów życiowych, saturacji krwi tlenem, zapisu elektrokardiograficznego i pomiaru ciśnienia tętniczego krwi.
Jak podaje TVN 24, prok. Ewa Kotowska z Prokuratury Okręgowej w Lublinie w środę 5 grudnia zdradziła, że w tej sprawie wobec Małgorzaty G. skierowano już akt oskarżenia do Sądu Rejonowego w Kozienicach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprawa śmierci pielęgniarki z Kozienic
Zdaniem śledczych, lekarka z Kozienic swoim postępowaniem naraziła pokrzywdzoną na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Jeśli sąd zdecyduje, że nie dopełniła ona swojego obowiązku opieki nad chorym, może jej grozić nawet pięć lat pozbawienia wolności.
W ocenie biegłych prawidłowe postępowanie w trakcie transportu stwarzało natomiast większe szanse na uratowanie chorej 59-latki - powiedziała prok. Kotowska.
Nie jest to pierwsza sprawa dotycząca śmierci 59-latki. Wcześniej przed sądem stanęli inna lekarka i ratownik medyczny, wobec których umorzono postępowanie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.