W minioną środę 6 kwietnia przedstawiciel Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej poinformował, że w mieście Pierwomajskij w obwodzie charkowskim na terenie zakładu "Chimprom" funkcjonariusze SBU zaminowali magazyn zawierający 120 ton chloru. Okazuje się, że jest to niemożliwe.
Rosyjska propaganda grzmi o prowokacjach
Ten magazyn ma zostać wysadzony w powietrze, aby oskarżyć rosyjskie siły zbrojne o rzekome wywołanie katastrofy chemicznej, która spowodowałaby śmierć lokalnych mieszkańców – czytamy w propagandowym oświadczeniu Rosjan.
W rzeczywistości jednak zakład Chimprom istnieje tylko na mapach. Państwowe przedsiębiorstwo w Pierwomajskim zaczęto likwidować jeszcze w 2012 roku, a w 2013 roku przeprowadzono kontrolowany wybuch jednego z warsztatów zakładu. Teraz przedsiębiorstwo jest zamknięte, budynki warsztatów zdewastowane, a prowadzące w to miejsce tory kolejowe są rozebrane.
Czytaj także: Rosjanie nie mogli tego pojąć. "Oni tam jedzą Nutellę"
Przedsiębiorstwo zlikwidowano. Propagandowa wpadka Rosjan
Jeszcze w 2012 roku ukraiński portal Uaprom.info donosił, że "w najbliższym czasie zlikwidowane zostanie jedno z największych niegdyś przedsiębiorstw chemicznych na Ukrainie, "Chimprom". (...) W niedalekiej przyszłości przedsiębiorstwo państwowe zostanie wymazane z mapy przemysłu chemicznego Ukrainy".
Nawet na zdjęciach satelitarnych widać, że teren jest opuszczony i nie ma tam już żadnego działającego budynku, przypominającego dawne zakłady chemiczne. Konaszenkow rzecznik ministerstwa obrony Rosji, nie wyjaśnił, gdzie mógłby się znajdować magazyn chloru i dlaczego miałby być zlokalizowany w zniszczonym zakładzie bez dróg dojazdowych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.