Łukasz Polak tuż przed świętami napisał na jednej z facebookowych grup post, w którym poprosił internautów o pomoc. Mężczyzna wyznał, że stracił pracę z dnia na dzień. - Tydzień temu właściciel firmy sprzątającej zniknął i nie wypłacił nikomu pensji, szukam pracy jakiejkolwiek, bo nie mam już na jedzenie, a z kwatery pracowniczej wyrzucą mnie w środę na ulicę - brzmiała treść wpisu.
Wpis mężczyzny został udostępniony tysiące razy. Internauci postanowili okazać pomoc uratowanemu z pożaru w wieku 5 lat. Powstała również zbiórka pieniędzy założona przez Fundację Zamieszkani. Darczyńcy wpłacili kwotę prawie 10 tys. złotych. Niestety, okazało się, że organizacja nie wypłaci środków Łukaszowi Polakowi. Co się stało?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prosił internautów o pomoc. Fundacja nie wypłaci mu pieniędzy ze zbiórki
Głośna sprawa 38-latka budzi wiele kontrowersji. Zbiórka została zawieszona. - To dziwna sprawa, w której nie zgadza się kilka faktów, dlatego zawiesiliśmy zbiórkę na rzecz pana Łukasza - powiedziała "Esce" Agnieszka Luck z Fundacji Zamieszkani.
Kobieta wyjaśniła, że próbowała skontaktować się z Łukaszem Polakiem. Gdy odebrał, zamienił z nią dwa zdania, a następnie przekazał słuchawkę. Kobieta, której głos usłyszała przedstawicielka fundacji przedstawiła się jako "prokurator" i wypowiadała się w imieniu 38-latka. Miała też przygarnąć przed świętami mężczyznę.
Państwo przekazali mi numer konta, na który fundacja miałaby przelać pieniądze na rzecz hostelu, w którym rzekomo miał mieszkać pan Łukasz. Ten sam numer konta otrzymała też pani, która chciała bezpośrednio przelać pieniądze panu Łukaszowi. Później okazało się, że z tego numer korzysta jakiś sklep internetowy.
Okazało się, że mężczyzna miał nie udostępnić również dokumentów, których wymaga m.in. serwis zrzutka.pl. Fundacja Zamieszkani ustaliła również, że mężczyzna od września aż do świąt miał mieszkać "w kontenerze czy domku holenderskim na posesji należącej do "pani prokurator" lub jej siostrzenicy, właścicielki wspomnianego sklepu internetowego".
Pieniądze ze zrzutki mają wrócić do darczyńców. Mężczyzna czuje się oszukany, chce zawiadomić policję i podjąć kroki prawne w tej sprawie. Podobnie zachowała się fundacja, która 3 stycznia zgłosiła zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, które miałoby polegać na próbie wyłudzenia pieniędzy.