W Warszawie odbył się kolejny marsz przeciwko pandemii. "Stop P(l)andemii" - wykrzykują w trakcie manifestacji uczestnicy. "Więcej osób zgłupiało podczas pandemii, niż umarło" - brzmi treść niektórych transparentów.
Podczas przemówienia Pawła Tanajno, który właśnie wszedł na pokład busa, jeden z demonstrujących doznał ataku epilepsji. Przerażeni ludzie zebrali się wokół niego, próbując udzielić mu pomocy. Nagle Ivan Komarenko, lider zespołu "Ivan i Delfin", wyrwał mikrofon Pawłowi Tanajno i zaczął krzyczeć do tłumu.
Ratownik! Ratownik - krzyczy najprawdopodobniej Justyna Socha ze STOP NOP
Ratownik medyczny potrzebny jest przy busie, skąd nadajemy. Mamy kolejny atak epilepsji. Prosimy pilnie służby medyczne! Bus od strony tyłu! Bus, z którego nadajemy. Zróbcie przejście. Dajcie temu człowiekowi więcej powietrza. Odsuńcie się. Odsuńcie się! Są już ratownicy medyczni - krzyczy Ivan Komarenko.
W międzyczasie smartfony, którymi wcześniej filmowano wystąpienia Ivana Komarenki i Pawła Tanajno, przekierowały się na osobę, która doznała ataku epilepsji. Demonstrujący nagrywali chorego.
Po wszystkim Paweł Tanajno pogratulował interwencji medycznej ratownikom. Zachęcił także tłum do bicia brawa.
Czytaj także: Koronawirus u kotów. Chińscy naukowcy przestrzegają
Już jest w porządku - powiedział uspokojony Ivan Komarenko oddając mikrofon.
Wrócił do nas. Brawo dla Pana! - słychać Pawła Tanajno.
Uczestnicy marszu "Stop P(l)andemii" uważają, że obostrzenia ograniczają ich wolność. Zdaniem protestujących rząd powinien znieść ograniczenia, które obecnie dotykają obywateli. Manifestanci w trakcie przemarszu nie mieli założonych maseczek, a także nie przestrzegali przepisowych odstępów, obowiązujących w czasie zgromadzeń.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.