Protesty wyborcze po II turze wyborów prezydenckich w Polsce
II tura wyborów bardzo podzieliła Polaków. Wyniki ważyły się do ostatniej chwili. Ostatecznie na kolejną kadencję został wybrany Andrzej Duda. Prezydent, którego popiera PiS, uzyskał 51,03 proc. głosów. Z kolei kandydat opozycji, Rafał Trzaskowski - 48,97 proc.
Tuż po wyborach pojawiły się jednak wątpliwości, czy rzeczywiście wyniki są wiarygodne. Osoby głosujące za granicą zgłaszały problemy z oddaniem głosu.
Czytaj także: Wyniki wyborów 2020. Będzie III tura? Czy to możliwe?
Były 3 dni na złożenie protestu wyborczego
W związku z tym, gdy 13 lipca PKW opublikowała w Dzienniku Ustaw obwieszczenie o wynikach ponownego głosowania i wyniku wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, wiele osób postanowiło złożyć protest wyborczy. Było na to 3 dni - do 16 lipca. "Ogłoszenie wyniku wyborów otworzyło termin na wnoszenie protestów wyborczych do Sądu Najwyższego" - podał SN.
Protesty przeciwko ważności wyboru Prezydenta RP w 2020 r. można było składać do 16 lipca 2020 r. Co ważne, mogły dotyczyć naruszeń, które miały miejsce zarówno w czasie głosowania podstawowego (I tura – 28 czerwca br.), jak i w czasie ponownego głosowania (II tura – 12 lipca br.).
Jak podał Sąd Najwyższy, protest wyborczy można było wnieść z dwóch powodów.
- Dopuszczenia się przestępstwa przeciwko wyborom, określonego w rozdziale XXXI kodeksu karnego, którego popełnienie ma wpływ na przebieg głosowania, na ustalenie wyników głosowania lub na wyniki wyborów.
- Naruszenia przepisów kodeksu dotyczących głosowania, ustalenia wyników głosowania lub wyników wyborów, które ma wpływ na wynik wyborów.
Protesty wyborcze. Sąd Najwyższy uznał już 3 za zasadne
Aż 5,8 tys. protestów wyborczych trafiło łącznie do Sądu Najwyższego. Pierwsze z nich SN rozpoznał już w czwartek 23 lipca. 3 z nich sędziowie uznali za zasadne, jednak nie będą one miały wpływu na wynik wyborów prezydenckich.
Wspomniane 3 protesty wyborcze dotyczyły podobnych sytuacji. Jak powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową Krzysztof Michałowski z zespołu prasowego SN, "dotyczyły pojedynczych wyborców, którzy w I turze wyborów głosowali za granicą - w Londynie, Manchesterze i Sztokholmie - a w II turze chcieli głosować w kraju. Zgłosili w związku z tym u konsulów prośby o wykreślenie ze spisów wyborców i przesłanie zaświadczeń uprawniających do głosowania w II turze w miejscu pobytu, ale do dnia wyborów takie zaświadczenia do nich nie dotarły, co uniemożliwiło im udział w wyborach".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.