Ahmad Masud, syn legendarnego przywódcy mudżahedinów, stoi na czele zbrojnego powstania w Afganistanie. Obiecał, że jego armia bojowników będzie "walczyć do ostatniego tchu" i powiedział, że dzięki ich działaniom zginęło już około 100 talibów.
Sprzeciwił się talibom
Masud przebywa w regionie Pandższiru, który jako jedyny nie został zdobyty przez talibów. 32-latek podejmuje próby negocjacji z talibami, ale jednocześnie szykuje się do ewentualnej wojny. Obawia się, że nowe rządy po raz kolejny dadzą Al-Kaidzie swobodę, a świat stanie w obliczu nieustannych ataków terrorystycznych.
Czytaj także: Bilion dolarów. Chiny dogadują się z talibami
Wzmacniają, przyłączają się i wspierają sojusz Masuda. Talibowie są atakowani na kilku frontach w wielu atakach, ale wyślą posiłki na północ, aby odeprzeć atak - mówi źródło Daily Mirror.
32-latek to syn Ahmada Szaha Masuda, opozycjonisty i przywódcy mudżahedinów i Sojuszu Północnego. Ahmad Szah Masud, znany także jako "Lew Pandższiru", był zwolennikiem liberalnego i demokratycznego państwa opartego na islamie. Został zamordowany na zlecenie Osamy bin Ladena dwa dni przed atakami z 11 września 2001 roku.
W Pandższirze wraz z Ahmadem przebywa wiceprezydent Afganistanu, Amrullah Saleh, który ogłosił się nowym prezydentem. Dzięki działaniom Masuda udało się uwolnić kilka dystryktów znajdujących się w pobliżu Pandższiru.
Czytaj także: Bilion dolarów. Chiny dogadują się z talibami
Piszę z Doliny Pandższiru, gotowy do pójścia w ślady mojego ojca, z mudżahedinami, przygotowanymi, by raz jeszcze zmierzyć się z talibami. Mamy zapasy amunicji i broni, które cierpliwie gromadziliśmy od czasów mojego ojca, bo wiedzieliśmy, że ten dzień nadejdzie - przekazał Ahmad Masud w wiadomości dla "Washington Post".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.