Dwa przedszkola skupiające się na edukacji dzieci w tematyce LGBT+ mają zostać otwarte w Berlinie na wiosnę przyszłego roku. Projekt pilotażowy został zainicjowany przez berlińską poradnię gejowską w ramach szerszej inicjatywy, obejmującej m.in. otwarcie wielopokoleniowego domu dla osób LGBT+ - informuje niemiecki portal "Focus".
Koncepcja jest taka sama, jak w innych przedszkolach - podkreśla dyrektor zarządzający poradnią, Marcel de Groot w rozmowie z "Bild". Z tą różnicą, że dzieci mają mieć styczność z "queerowym stylem życia, na przykład poprzez książki, w których zakochuje się dwóch mężczyzn, a nie tylko książę i księżniczka" - wyjaśnia.
Do placówek ma zostać przyjętych łącznie 90 dzieci. Jak przekazano na stronie poradni, personel przedszkoli nie musi określać się jako LGBT+, ale musi zgadzać się z opinią, że to środowisko powinno być "widoczne dla dzieci".
Jeden z członków zarządu propaguje pedofilię?
Sprawa wywołała poruszenie w Niemczech, jednak nie ze względu na sam pomysł, a na skład zarządu akcjonariusza poradni gejowskiej, która za nim stoi. Jednym członków rady nadzorczej jest bowiem socjolog, któremu od blisko 40 lat zarzuca się… propagowanie pedofilii.
Rüdiger Lautmann w 1994 roku wydał książkę "Die Lust am Kind. Portret pedofila", w której według niektórych czytelników bronił pedofili. Trzy lata później przyczynił się do powstania broszury o dzieciach i seksualności, w której stwierdzono, że seksualność między dziećmi i dorosłymi jest "zasadniczo afirmowana". W 1979 r. z kolei walczył o usunięcie z kodeksu karnego paragrafu kryminalizującego akty seksualne na dzieciach poniżej 14 roku życia.
Sam Lautmann odrzuca zarzuty. Nie uważa się za zwolennika pedofilii i tłumaczy, że chciał jedynie "zrozumieć i opisać" tę dewiację. Od kiedy fakt zaangażowania socjologa w projekt związany z dziećmi ujrzał światło dzienne, dyrektor zarządzający spółką odpowiedzialną za stworzenie przedszkoli próbuje uspokoić społeczeństwo.
- Lautmann nie ma nic wspólnego z codzienną działalnością przedszkola – zapewnia dyrektor w rozmowie z "Bild". - Moim zdaniem byłoby to zbyt problematyczne – dodaje de Groot i informuje, że teraz obowiązkami związanymi z obszarami opieki dziennej nad dziećmi zajmie się Senacki Departament Edukacji.