Donald Tusk był pytany o kwestię ustawy budżetowej podczas konferencji prasowej we wtorek (30 stycznia). Jak podkreślał, została ona złożona na ręce prezydenta i teraz ruch jest po jego stronie. Tusk stwierdził, iż nie spodziewa się, by Andrzej Duda zdecydował się na taki ruch. Zdaniem premiera skierowanie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego byłoby irracjonalne.
Scenariusz ten nie jest jednak całkowicie odrzucany przez Tuska. Premier zdaje sobie sprawę, że temperatura sporu z prezydentem w ostatnim czasie była wysoka. Chodziło m.in. o zmiany w mediach publicznych oraz pobyt w więzieniu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Prezydent Duda mógłby zrobić na złość obozowi rządzącemu i wstrzymać podwyżki dla nauczycieli, kierując budżet do TK. Tusk wspomniał o tym wariancie podczas konferencji.
Jeśli prezydent na polecenie prezesa Kaczyńskiego chciałby uniemożliwić wypłatę ludziom pieniędzy, to wtedy być może ja się zdecyduję wspólnie z koalicjantami na natychmiastowe skrócenie kadencji i przedterminowe wybory - powiedział polityk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Politolog o przedterminowych wyborach
Politolog profesor Marek Migalski na swoim profilu w mediach społecznościowych aktywnie komentuje bieżące wydarzenia polityczne. W jednym z ostatnich postów opisał krótko, jaki wpływ na wyborców miałoby ogłoszenie przedterminowych wyborów do parlamentu.
- Wynik przedterminowych wyborów (do których zresztą nie dojdzie) wcale nie byłby jasny. Niby wszystko działa na korzyść rządu, ale jego elektorat mógłby nie zrozumieć tego manewru. Natomiast wyborcy PiS poszliby masowo i staliby do 3 nad ranem, by obalić "juntę Tuska" - uważa Migalski.
Z opinii politologa z Uniwersytetu Śląskiego wynika, że wcześniejszych wyborów raczej nie będzie, co nie znaczy, że ten scenariusz jest nierealny.
Warto przypomnieć w tym miejscu, jakie są ostatnie wyniki badań sondażowych. Wedle pracowni United Surveys, która przeprowadziła badania dla Wirtualnej Polski, na PiS zagłosowałoby 28,3 proc. ankietowanych, z kolei 28,2 proc. badanych. Trzecia Droga zyskałaby znacząco, dostając aż 18,9 proc. poparcia. Lewica dostałaby 9,6 proc. głosów, zaś Konfederacja 7,6 proc.
Z kolei wedle CBOS Koalicja Obywatelska miałaby aż 29 proc. poparcia, PiS 24 proc, a Trzecia Droga 14 proc. Za podium byłaby Konfederacja z 11 proc. głosów i Lewica, na którą głosowałoby 9 proc. ankietowanych. Zatem gdyby któraś z tych prognoz się sprawdziła, oba scenariusze byłyby gorsze dla PiS niż obecna sytuacja.
Zobacz koniecznie: Znaleźli w puszce WOŚP banknot. A na nim wizerunek Mateusza Morawieckiego
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.