Proces dotyczy pięciu dystrybutorów wina i z siedzibą w Bordeaux i departamencie Charente na północy Francji i rozpoczął się w sądzie karnym w Bordeaux. Grupa jest sądzona za poważne oszustwa w przemyśle winiarskim.
Raport ze śledztwa wykazał, że sprytni "biznesmeni" importowali tanie wina z Hiszpanii, i oznaczali je jako pochodzące z regionu Bordeaux. Następnie sprzedawali fałszywe butelki po dużo wyższej cenie. Teraz francuscy celnicy domagają się od oskarżonych kary w wysokości 4 milionów dolarów, to przewidywany zysk z operacji fałszerstwa.
Miłośnicy wina z Boredaux nabici w butelkę
Głównym oskarżonym w sprawie, jak podaje portal wine-searcher.com, jest właściciel winnicy we francuskim Medoc. To on, zdaniem policji, miał nawiązywać relacje z hiszpańskimi kontrahentami w celu pozyskania ich wina i dyskretnie drukował na nie fałszywe etykiety. Według prokuratury, właściciel zamku stworzył "sieć oficjalnych i nieoficjalnych dystrybutorów składającą się z firm, emerytów i samozatrudnionych osób, które pomagały w nielegalnym procederze".
Wino przez przewoźników z rejonu Charente było transportowane na południowy zachód Francji. A kolejna firma zamieszana w proceder była odpowiedzialna za odpowiednie przygotowanie dokumentów transportowych tak, by czerwone wino produkowane na południe od Pirenejów, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki stawało się francuskie - czytamy w raporcie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak informuje francuska policja, cały proceder trwał od 2013 do 2019 roku. Wina pod szyldem znanej francuskiej marki były importowane w tym czasie na teren Stanów Zjednoczonych i Europy. Nie odnotowano jednak, aby żaden znawca uskarżał się na ich pogorszony smak.
Proces jest zwieńczeniem dochodzenia wszczętego w 2021 r., kiedy policja w Bordeaux odkryła akcesoria związane z oszustwami związanymi z winem (tak zwane "towary suche", takie jak korki, butelki, znaczki celne i fałszywe etykiety) w ramach operacji przeciwko przemytowi narkotyków w regionie.