Cała sytuacja zdarzyła się na lotniku Chopina w Warszawie. Do portalu fly4free.pl napisał jeden z mężczyzn. Jak opisał, podczas kontroli obsługa wyjęła z bagażu jego 4-letniemu synowi zabawkowy plastikowy pistolet, który niezbyt przypominał broń. Był w kształcie dinozaura.
Dinozaury są zbyt niebezpieczne, by zabrać je na pokład. Gratulacje dla Lotniska Chopina. Płaczący 4-latek o 6 rano pozdrawia - czytamy w komentarzu pod zdjęciem plastikowego pistoletu.
Warszawski port odniósł się do tej kwestii w swoich mediach społecznościowych. Pracownicy lotniska zdecydowali się odpowiedzieć na zarzuty na Instagramie.
Szanowni Państwo, zasady są jasne: na pokład samolotu nie można wnieść nic, co przypomina broń. O ile podczas kontroli dokładnie sprawdzimy, co to jest, o tyle na wysokości 10 kilometrów nikt nie będzie analizować, czy to zabawka, czy prawdziwa broń stylizowana na zabawkę - czytamy.
Pracownicy lotniska dodają, że jest im przykro z powodu płaczu dzieci, których zabawki mogą zostać niedopuszczone do lotu, ale te przepisy są również dla ich bezpieczeństwa. Zasady bezpieczeństwa obowiązujące na lotniskach można sprawdzić przed lotem, żeby uniknąć nieprzyjemnych sytuacji.
Dron nad lotnikiem Chopina
Przypomnijmy, że do niebezpiecznej sytuacji doszło 13 maja. Lecący z Poznania samolot Embraer podchodził do lądowania na lotnisku Warszawa Chopina, kiedy na wysokości 2000 stóp, ok. 100 stóp (30 metrów) nad samolotem przeleciał dron żółtego koloru.
Drony samolotowe są generalnie wykorzystywane przez modelarzy oraz wojsko. W obu przypadkach trudno o sytuację przypadkowego lotu w zakazanej przestrzeni powietrznej. Dodatkowo nie bez znaczenia jest cena takich maszyn (np. Tiger Shark VTOL), które charakteryzują się rozpiętością skrzydeł ok. 3 m (gabaryty zbliżone do szybowca)
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.