W piątek w Kraju Nadmorskim w Dalekowschodnim Okręgu Federalnym w Rosji rozbił się samolot myśliwski MiG-31. Wypadek miał miejsce w trakcie lotu szkoleniowego. Katastrofa została potwierdzona przez rosyjski resort obrony, który twierdzi, że przyczyną była "usterka techniczna".
Czytaj także: "Od Moskwy po Ural". Rosja jest pokryta bunkrami Putina
12 katastrof samolotów wojskowych
Portal "The Insider" opisuje, że jesienią liczba katastrof samolotów wojskowych w Rosji dramatycznie się zwiększyła. To siódmy taki przypadek w ciągu trzech miesięcy. Od początku wojny - według oficjalnych danych - doszło do 12 katastrof. Według Ministerstwa Obrony prawie wszystkie loty były szkoleniowe.
Jednak katastrofy powodowały również ofiary wśród ludności cywilnej - w Jejsku maszyna runęła na dziewięciopiętrowy blok mieszkaniowy, w wyniku czego zginęło 15 osób. Zachodni eksperci zaczęli sugerować, że przyczyną tak licznych awarii są sankcje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sankcje uderzają w Rosję
Rosja straciła kilka typów samolotów, w tym te, które nie były powszechnie używane w czasie wojny (MiG-31, Su-30), i można przypuszczać, że wynika to z braku wysoko wykwalifikowanego personelu. - Ale do katastrof dochodziło częściej jeszcze przed ogłoszeniem mobilizacji, a po niej personel nie był wysyłany na front, a szkody spowodowane katastrofami były nieznaczne - mówi ekspert Michael Bonert w rozmowie z portalem "The Insider".
Najbardziej prawdopodobna przyczyna takich katastrof to brak materiałów i narzędzi potrzebnych do wysokiej jakości naprawy i obsługi samolotów. To, jego zdaniem, wiele mówi o skuteczności sankcji.
Przestarzałe części zamienne
Jednak emerytowany pułkownik sił powietrznych Rosji Wiktor Alksnis, który rozmawiał z "The Insider", uważa, że sankcje nie mają nic wspólnego z tymi incydentami, ponieważ 99 proc. rosyjskich samolotów wojskowych nie mają importowanych części zamiennych. Jego zdaniem, przyczyną katastrof są przestarzałe sowieckie elementy w maszynach.