Sąd Najwyższy podtrzymał złagodzony wyrok Kamila T., który zamordował swoją żonę. 25 lat pozbawienia wolności zmieniono na 15. Część kary już odbył, a to oznacza, że na wolność może wyjść za 6 lat.
Anna i Kamil byli małżeństwem 11 lat i doczekali się dziecka. Ich związek nigdy nie należał do łatwych - Kamil nadużywał alkoholu i zachowywał się agresywnie. Często bił żonę.
Upozorował samobójstwo zamordowanej żony
W kwietniu 2014 roku Kamil wyprowadził się z domu i zamieszkał u rodziców. Odwiedzał jednak często swojego syna. Podczas jednej z takich wizyt - w maju, zamordował swoją żonę.
Ona mu wtedy w oczy powiedziała: "ja cię nigdy nie kochałam". Gdyby to wtedy wyszło, okazałoby się, że to była zbrodnia w afekcie - mówi w programie "Interwencja" ojciec Kamila T.
Kamil udusił Annę sznurkiem. Następnie przeciągnął zwłoki do łazienki i przywiązał do kaloryfera. Ciało ułożył w taki sposób, aby upozorować samobójstwo. Po wszystkim opuścił mieszkanie i wrócił tam kolejnego dnia. Wtedy też powiadomił rodzinę, że 30-latka nie żyje.
Biegły podczas oględzin stwierdził, że Anna popełniła samobójstwo. Sprawa została umorzona i tylko dzięki uporowi rodziców Anny do niej powrócono. Po dwóch latach zainteresowali się nią policjanci z kieleckiej komendy, co doprowadziło do skazania Kamila T.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.