O sprawie przypomina rmf24.pl, powołując się na PAP. Śledztwo zostało wszczęte w 2017 roku. Do koszmarnego odkrycia doszło 27 maja w godzinach porannych na terenie nieistniejących już dziś garaży przy ul. Karczewskiej w Warszawie.
Miało dojść do komisyjnego otwarcia jednego z garaży. Uczestniczyli w nim bezdomny i administrator obiektu Bogdan M., który w żaden sposób nie mógł skontaktować się z właścicielem nieruchomości.
O odkryciu zwłok powiadomiono policję. Z relacji śledczych wynika, że ciało kobiety było w stanie daleko posuniętego rozkładu. Przedmioty, które znaleziono w jej kieszeni, wskazują, że tuż przed śmiercią była na spotkaniu towarzyskim. Biegli donoszą natomiast, że zabójstwo mogło mieć miejsce jesienią 2016 roku.
Czytaj także: Duże zmiany w przepisach drogowych
Nieznana tożsamość denatki
Mimo sporządzenia rekonstrukcji wizerunku kobiety, do dziś nie ustalono jej tożsamości. Eksperci zdołali ustalić przyczynę zgonu, ale postanowiono nie podawać jej do publicznej wiadomości. To dlatego, by nie sugerować przebiegu zdarzeń potencjalnym świadkom.
Kobieta miała około 30-40 lat, była średniego wzrostu. Miała jasne włosy, raczej cienkie i możliwe, że lekko faliste.
Pewnego dnia bezdomna nieopodal miejsca ujawnienia zwłok odnalazła dokument mogący mieć związek z tą sprawą. Za jego okładką znajdowało się zdjęcie kobiety. Nie ustalono jednak danych tej osoby.
Czytaj także: Cud w Zabrzu. Lekarze dokonali niemożliwego