17 lutego minister Przemysław Czarnek pojawił się na Dolnym Śląsku. Najpierw odwiedził kilka instytucji, a wieczorem udał się do opery i na bankiet swojego współpracownika Bartosza Rybaka.
W wydarzeniu wzięli udział również m.in. kardynał z Watykanu, profesorowie, rektorzy czy też zastępca komendanta głównego straży pożarnej.
"Fakt" wskazuje, że wokół imprezy pojawiło się sporo wątpliwości. "Catering za 24 tys. zł opłaciła fundacja, w której zatrudniony jest Rybak, choć ten początkowo twierdził, że za wszystko zapłacił sam. Za wynajęcie opery zapłacił niecałe 2 tys. zł, choć ceny rynkowe są nawet kilkanaście razy wyższe. Goście bawili się na scenie opery, co według ekspertów było pogwałceniem zasad bezpieczeństwa i przepisów przeciwpożarowych" - zaznacza tabloid.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziennikarze zainteresowali się noclegiem ministra, który do Wrocławia zawitał wraz z małżonką. Resort edukacji i nauki wyjaśniał, że delegacja nie obejmowała noclegu. Powinien on kosztować około 1200 zł (Czarnek zajął apartament w pięciogwiazdkowym hotelu). Śledztwo "Faktu" przyniosło zaskakujące ustalenia.
(...) okazało się, że nocleg dla ministra został zarezerwowany przez małą firmę mieszczącą się w prywatnym mieszkaniu w bloku na jednym z osiedli we Wrocławiu - "Usługi hotelarskie Radosław Kuciapiński" - przekazano.
Tyle zapłacił za nocleg Czarnka
Wynajęcie wspomnianego apartamentu standardowo kosztuje 1200 zł. Właściciel wspomnianej firmy za nocleg dla Przemysława Czarnka zapłacił tylko nieco ponad 600 złotych. Skąd taka różnica? Tego nie wiadomo.
Tabloid kontaktował się z tym przedsiębiorcą. Zapytano, czy wiedział, że na 17 lutego rezerwował i opłacał nocleg ministrowi edukacji.
Nie mogę nic powiedzieć - uciął krótko.
Wyprawa Przemysława Czarnka - jak widać - skrywa wiele tajemnic. Pojawia się sporo wątpliwości i pytań. W związku z tym "Fakt" wystosował do ministra kilka pytań. Na razie jednak szef resortu edukacji i nauki nie odpowiedział.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.