Ekostraż, czyli organizacja zajmująca się ochroną zwierząt, podzieliła się w mediach społecznościowych smutną historią. Mężczyzna mieszkający w kamienicy w centrum Wrocławia przez 10 dni karmił łyżeczką martwego i rozkładającego się psa.
Właściciel został objęty przymusowym leczeniem w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Aktywiści z Ekostraży zajęli się zwłokami psa.
Po tylu dniach było to potworne doświadczenie. I nie, nie ma procedur utylizacji zwłok zwierzaka bez zgody właściciela, który myśli, że pies żyje - podkreślili.
Internauci poruszeni. "Serce pęka"
Internautów poruszyła opisana przez organizację historia. Zwracają uwagę, że właściciel musiał być bardzo przywiązany do psa.
Żal mi właściciela, nie potrafię sobie wyobrazić jak bardzo musiał być samotny i przy tym kochać swojego psiego przyjaciela.
Serce pęka... Jak bardzo kochał swojego pieska i jak bardzo musiał być samotny ten Pan. Na pewno mieli tylko siebie...
Biedny człowiek i biedny pies. Mieli pewnie tylko siebie. Jakie to życie jest... - czytamy w komentarzach.
Czytaj także: Gdańsk. Cztery psy rzuciły się na kobietę z dziećmi
Zobacz także: Pierwszy taki pies w Polsce. Po 9 latach pracy odchodzi na emeryturę