W listopadzie 2020 r. rząd Danii podjął decyzję o wybiciu norek na wszystkich fermach futrzarskich w kraju. Uśpiono ok. 17 milionów zwierząt. Powodem były obawy, że norki mogą przenosić nowe mutacje koronawirusa.
Większość zabitych zwierząt trafiła do spalarni odpadów. Zakłady były jednak przeciążone, dlatego ok. 4 milionów zwierząt zakopano na terenach wojskowych w zachodniej Danii.
Duńczycy obawiają się, że martwe norki zagrażają środowisku naturalnemu
Jak podaje agencja Reutera, po pewnym czasie truchła zwierząt wypłynęły na powierzchnię. Wywołało to skargi okolicznych mieszkańców i obawy o to, że martwe norki mogą zanieczyścić wodę pitną i pobliskie kąpielisko.
Czytaj także: Na szyi sznur, obok szczeniaczki. Przykry widok w lesie. "Coraz mniej człowieczeństwa"
Rząd Danii zdecydował, że wszystkie norki zostaną wykopane i spalone w 13 ciepłowniach w całym kraju. W Nørre Felding odbyła się już "próbna ekshumacja". Mieszkańców ostrzegano, że mogą być narażeni na nieprzyjemne zapachy.
Już w listopadzie rząd Danii przyznał, że nie było podstawy prawnej do wybicia zdrowych zwierząt. W związku z tym minister rolnictwa Mogens Jensen ustąpił ze stanowiska.
Zobacz także: Udaremnili przemyt rasowych kociąt. Nagranie z przejścia granicznego w Medyce