Grupa ośmiu Ukraińców ukrywała się w piwnicy opuszczonego domu w Buczy. Znaleźli ich tam Rosjanie, którzy zapytali od razu, czy walczyli w Donbasie lub byli żołnierzami.
Powiedzieliśmy, że nie, jesteśmy budowlańcami. Zabrali nas do budynku, z którego zrobili swoją bazę, gdzie kazali się nam rozebrać i położyć twarzami do podłogi. Sprawdzali nasze telefony i ciała, szukając tatuaży i symboli - powiedział Wania Skyba Olliverowi Carollowi, korespondentowi "The Economist".
Żeby zmusić więźniów do mówienia, Rosjanie dla przykładu zabili jednego z nich. Wtedy Andrij Dwornikow przyznał się, że służył w obronie terytorialnej. Dwornikow walczył w Donbasie w latach 2015-16, a jego tatuaże wojskowe i tak wyjawiłyby prawdę.
Jego żona ostatni raz rozmawiała z nim przez telefon 5 marca, kiedy powiedział jej, że zostali osaczeni przez Rosjan i będą mieli kłopoty. 1 kwietnia rozpoznała go po butach oraz wspomnianych żołnierskich tatuażach na zdjęciach przedstawiających gnijące zwłoki ofiar masakry.
Wszyscy pojmani byli bici i torturowani przez kilka godzin. Część żołnierzy nieprzyjaciela miała skośne oczy i silny syberyjski akcent. Jednak rozkaz zabicia więźniów padł ze strony mężczyzny mówiącego ze zwykłym rosyjskich akcentem.
Syberyjczycy zapytali, co powinni z nami zrobić. Rosjanin powiedział, że mają nas "k**** wykończyć", ale żeby zrobili to na zewnątrz budynku - relacjonuje Ukrainiec.
Związani więźniowie zostali zawleczeni przed budynek. Tam oprawcy strzelili każdemu z mężczyzn w głowę lub klatkę piersiową. Wania Skyba miał szczęście - kula drasnęła go tylko, ale padł na ziemię i udawał martwego. Kiedy oprawcy weszli do budynku, mężczyzna przeskoczył przez płot i ukrył się w jednym z pobliskich domów.
Znaleźli go tam później inni rosyjscy żołnierze, którzy zaprowadzili go do swojej bazy w tym samym budynku, przed którym odbyła się wcześniej egzekucja. Po kilku dniach został uwolniony razem z grupą kobiet i dzieci, i dostał się korytarzem humanitarnym do Kijowa.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.