Billboard z napisem "Nadchodzi koniec, Jarosławie" nie zawiśnie przy siedzibie PiS. Firma AMS zerwała umowę z Michałem Marszałem, inicjatorem happeningu i dziennikarzem "Tygodnika NIE".
Jakiś czas temu pomysłodawca akcji zapowiedział, że kupuje przestrzeń na billboardzie przy siedzibie Prawa i Sprawiedliwości w Warszawie. Miał na nim zawisnąć biały napis na czarnym tle. Niestety słowa skierowane do Kaczyńskiego nie pojawią się przed budynkiem, w którym obraduje partia rządząca.
Firma AMS, z którą Marszał negocjował od kilku miesięcy, w ostatniej chwili zerwała umowę. Doszło do tego w dniach, kiedy plakaty miały zawisnąć przy ul. Nowogrodzkiej.
Po trzech miesiącach negocjacji, rozmów z prawnikami, projektów graficznych, odrzucania kolejnych projektów i tak dalej, stanęło na tym, że będziemy mogli powiesić plakat. Mało tego, dostałem dzisiaj przed godziną 12:00 SMSa z firmy AMS, że właśnie plakat jest wyklejany. Przyjechałem tu (...) nie spotkałem żadnego pracownika firmy AMS - mówi Michał Marszał w oświadczeniu zamieszczonym w mediach społecznościowych.
Czytaj także: Usterka w Boeingu 737-800 z polskimi turystami na pokładzie. Samolot godzinami krążył nad Polską
Firma, która miała wykleić billboard wysłała pismo podpisane przez prawnika. - Szanowny Panie, (...) zaplanowana przez pana ekspozycja plakatu o treści "Nadchodzi koniec, Jarosławie" stała się w ostatnich dniach głośnym faktem medialnym i wzbudza bardzo silne, często nacechowane agresją kontrowersje - czytamy na dokumencie zamieszczonym w sieci przez dziennikarza.
Miał być billboard pod siedzibą PiSu. AMS rezygnuje
Właściciel banera, firma AMS obawia się, że billboard pod siedzią PiSu może zostać zniszczony. Jak pisze w dokumencie radca prawny Tomasz Kędziora, jego zdaniem "AMS S.A. ma prawo do odmowy przeprowadzenia ekspozycji reklam Klienta na wypadek, gdy treść lub forma reklamy obiektywnie narażałyby nośnik reklamowy na wysokie ryzyko zniszczenia wskutek aktór wandalizmu".
Marszał zaznaczył, że końców może być wiele, podobnie jak Jarosławów. Treść billboardu może odnosić się zarówno do końców rządów PiS, końca wakacji lub kryzysu, jak sugeruje inicjator akcji. Właśnie dlatego zapowiedział: - Przyjedziemy tu z przyczepką, albo z tablicą LED, albo z jakimś innym wynalazkiem (...) i będziemy robić wam w poprzek aż do wyborów, które przegracie.