Ciało 20-letniej Keeley Bunker znaleziono we wrześniu ubiegłego roku w parku w Tamworth. Śledczy ustalili, że dziewczyna została zgwałcona, a później uduszona. Sprawca wrzucił jej ciało do strumienia, a następnie przykrył gałęziami.
W noc, w którą doszło do zabójstwa, dziewczyna pojechała do Birmingam. Była ze znajomymi na koncercie oraz w klubie, gdzie świętowała swoje 20. urodziny.
Po wieczornym wyjściu Keeley miała wrócić do rodzinnego miasta ze swoim przyjacielem, którego znała od dzieciństwa. Wierzyła, że rówieśnik bezpiecznie odprowadzi ją do domu.
Wesley Streete wielokrotnie kłamał na temat tego, co stało się z 20-latką. Początkowo mówił, że rozdzielili się i 20-latka miała wrócić do domu sama. Później powiedział, że "przypadkowo ją zabił" podczas stosunku w parku, na który sama się zgodziła.
Zgwałcił i zamordował swoją przyjaciółkę. Nie była jego pierwszą ofiarą
Sąd nie uwierzył jednak w tłumaczenia mężczyzny. 20-latek został uznany za winnego gwałtu i morderstwa swojej przyjaciółki. Skazano go również za dwa inne gwałty i trzy napaści seksualne, w tym jedną na dziecku, do których miało dojść wcześniej. Sąd wymierzył mu karę dożywocia z możliwością warunkowego zwolnienia po 30 latach.
Keeley była idealna pod każdym względem. Jej życie zostało odebrane tak okrutnie i zbyt szybko. Wynik tego procesu nigdy nie będzie wystarczający pod względem sprawiedliwości. Nigdy nie przywróci nam Keeley. Tak bardzo za nią tęsknimy i żadne słowa nie są w stanie wyrazić bólu, który odczuwamy - powiedzieli przed sądem członkowie rodziny 20-latki.
Zobacz także: Prolog. Profiler opowiada, czym kierują się seryjni mordercy
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.