20-letni Sam Kennedy miał w zeszłym tygodniu wrócić z Krakowa do Wielkiej Brytanii, ale nie wsiadł na pokład samolotu powrotnego i od tego czasu nie nawiązał kontaktu z bliskimi. Wiadomo, że mężczyzna nie zdążył na samolot powrotny, jednak nie odezwał się także do swoich bliskich.
Jego zaniepokojona rodzina desperacko apeluje do ludzi, aby skontaktowali się z nimi i przekazali wszelkie informacje, które mogłyby pomóc w jego odnalezieniu.
Obecnie wiadomo, że szkocka policja współpracuje w tej sprawie z polskimi władzami i Interpolem, podczas gdy Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że jest w kontakcie z rodziną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak relacjonuje "Daily Mail", Sam Kennedy z Glasgow zaginął w ubiegły czwartek (27 czerwca), a jego siostra Robyn Kennedy zamieściła w mediach społecznościowych nadzieję, że ktoś będzie w stanie ponownie ją z nim skontaktować.
W poście, w którym zamieściła zdjęcie pomagające zidentyfikować Kennedy'ego, napisała: "To mój brat Sam, miał wrócić do domu z Polski (Krakowa) w czwartkowy wieczór, ale ja i moja rodzina nie mamy z nim kontaktu.
Czytaj także: Przyjechał do Krakowa. Pilny apel. "Prosimy o kontakt"
W ciągu kilku godzin na jej apel odpowiedziało prawie 2000 osób, udostępniając post na Facebooku. Inni obiecali, że przekażą wiadomość o apelu krewnym w Polsce, aby jeszcze bardziej nagłośnić sprawę w Polsce.
Bliscy Sama boją się powtórki z Teneryfy
Apel bliskich Kennedy'ego nastąpił po tym, jak policja na Teneryfie przestała szukać zaginionego brytyjskiego turysty Jaya Slatera.
Przypomnijmy, że pochodzący z Anglii Slater poleciał na Wyspy Kanaryjskie z grupą przyjaciół. W poniedziałek 16 czerwca około godziny 8 rano czasu lokalnego (9 rano czasu polskiego) nastolatek po raz ostatni kontaktował się ze znajomymi.
Powiedział wtedy koleżance, że zgubił się na odludziu, potrzebuje napić się wody i ma tylko jeden procent baterii w swoim telefonie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.