Najwyższy rangą przywódca Państwa Islamskiego w Syrii, będący jednym z pięciu czołowych liderów ISIS zginął w amerykańskim nalocie. Maher al-Agal został zabity podczas przejazdu motocyklem przez wioskę Afrin na północny-zachód od Aleppo. W eksplozji poważnie ranny został także bliski współpracownik lidera tzw. Państwa Islamskiego.
Operacja była długo planowana, by zapewnić jej powodzenie. Wstępny przegląd sytuacji wskazuje, że nie było ofiar wśród ludności cywilnej – poinformowali amerykańscy wojskowi.
Czytaj także: Sensacja w Syrii. Przepędzili ISIS i odkryli to
Nie żyje przywódca tzw. Państwa Islamskiego. "Zakłóci to zdolności terrorystów "
Siły Zbrojne Stanów Zjednoczonych podają, że al-Agal był odpowiedzialny za rozwój sieci ISIS poza Irakiem i Syrią. Jego śmierć ma stanowić poważny cios dla tzw. Państwa Islamskiego. Dżihadyści walczą obecnie o odbudowanie swoich sił po utracie znacznej części ich terytorium.
Usunięcie tych przywódców ISIS zakłóci zdolność organizacji terrorystycznej do dalszego spiskowania i przeprowadzania kolejnych ataków – podkreślono w oświadczeniu.
Przywódca ISIS zabity. Na Bliski Wschód wybiera się Joe Biden
Amerykańscy wojskowi podkreślają, ze ISIS nadal stanowi zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych oraz ich partnerów. Dlatego też działania przeciwko terrorystom mają być kontynuowane.
To uderzenie potwierdza niezłomne zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w zapewnienie bezpieczeństwa w regionie i całkowitą porażkę ISIS – ocenił rzecznik CENTCOMM, pułkownik Joe Buccino.
Atak miał miejsce na dzień przed wizytą prezydenta USA Joe Bidena na Bliskim Wschodzie. Przywódca Stanów Zjednoczonych ma w planach m.in. wizyty w Izraelu, Palestynie i Arabii Saudyjskiej.
Obejrzyj także: Nastoletnia narzeczona dżihadysty błaga o powrót do Wielkiej Brytanii. "Przeżyłam piekło na Ziemi"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.