W sobotę 14 stycznia Rosjanie ostrzelali miasto Dniepr w środkowo-wschodniej części Ukrainy. Jedna z rakiet uderzyła w blok mieszkalny, który uległ całkowitemu zniszczeniu. Pod gruzami ugrzęzły całe rodziny. Przez trzy dni ratownicy poszukiwali uwięzionych osób. Akcja została uznana za zakończoną we wtorek 17 stycznia w południe.
W poszukiwaniach ofiar brały udział specjalnie wyszkolone psy z pawłogradzkiej jednostki poszukiwawczo-ratowniczej "Antares". Łącznie siedem czworonogów, w tym owczarki belgijskie, owczarek niemiecki, labrador oraz corgi, wspierały ratowników w trudnych działaniach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo...
Czytaj także: Na wojnie spędził 10 dni. Reakcja dzieci Rosjanina dziwi
Szefowa organizacji Larisa Borysenko podzieliła się wstrząsającą relacją z akcji na Facebooku. Jak wyjaśniła, psy pracowały na miejscu zdarzenia nieprzerwanie przez 22 godziny. - Odpoczywały tylko wtedy, gdy pracował ciężki sprzęt. Cały czas byliśmy blisko gruzów - relacjonuje Borysenko.
Psy pracowały przy szumie generatorów i sprzętu numerycznego, nie zwracając uwagi na to, ani też na ogromną liczbę ludzi, krzyki czy płomienie - czytamy w poruszającym poście.
Psy są wyszkolone w celu poszukiwania nie tylko żywych osób, ale także ciał. Niestety, w ramach akcji w Dnieprze czworonogi natrafiły jedynie na zwłoki. - Żywych nie odnaleziono - podsumowała smutno Borysenko, cytowana przez "Ukraińską Prawdę".
We wtorek 17 stycznia ukraińskie służby ratunkowe działające na miejscu uderzenia rakiety potwierdziły śmierć 44 osób, w tym pięciorga dzieci. - Rannych zostało 79 osób, w tym 16 dzieci - podano w komunikacie Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.